Wiem, jak to wszystko wygląda, z perspektywy ucznia - poszłam do szkoły jako 6-latek w 2011- nota bene, należę do bardzo ciekawego rocznika, pierwszego, który zamiast do gimnazjum szedł do

Powtarzałam to w głowie już milion razy. Aż to we mnie dudni i wariuję. Przewraca się i puszcza uśmiechy. Nie wiadomo kiedy wreszcie wydusić z siebie te słowa. To jedno zdanie, które stało się teraz częścią mojego życia. Pcha mnie do przodu. Mówi jasno i zwięźle żebym się nie bała. Bo w sumie to czego ja się bałam? Spacerowania pustymi ulicami, i szukania odpowiedzi na wiadomości, które w moim sercu robiły straszną burzę. Odbijała się ona na moim zdrowiu i psychice. Nie mogłam sobie z tymi ciągłymi nerwami poradzić, ani przystopować, by się nie zatracić w tym do utraty tchu. Nie lubię nic tracić. Dlatego trzymałam się mocno zaciśniętymi dłońmi tego przed czym powinnam była uciekać już dawno. Jedno zdanie. Moje zdanie. Takie niewinne, a kończące jakiś rozdział. Nie wiem czy nie będę chciała już kiedykolwiek sięgnąć ręką po tą część z mojego życia, i otworzyć ją na nowo. Jednak czuję, że mnie to zatruję do końca. W końcu jestem tak nieprzewidywalna, chwiejna. A moje uczucia są czasem wyssane z palca, ale jednak mocne jak żadne inne. Teraz mnie nikt nie zatrzyma. Nikt nie powie żebym zwolniła, więc mogę biec przed siebie. Siedząc w czterech ścianach można usłyszeć bardzo wiele. Wystarczy się tylko bardziej przysłuchać. Rozszyfrować kody jakie daje nam los. Ja usłyszałam ciche wołanie, a później pukanie do drzwi. To było moje zdanie. Stanęło przed moimi drzwiami i się uśmiechnęło tak szczerze jak nikt, jak żaden człowiek. Pierwszy raz widziałam tak szczery uśmiech i radość jaka płynęła z tego, że ktoś mnie widzi na własne oczy. Było tak skromne, a jednocześnie krzyczące wśród tej ciszy. Potraktowałam to wtedy jak okrzyk mojej duszy. Nareszcie mogłam to wykrzyczeć sama. Usiedliśmy na kanapie, aby napić się dobrej herbaty. Osłodziłam ją resztkami swojej sympatii, i radości. Z każdym jej łykiem na mój język pchały się te słowa. Dusiło mnie to. Wreszcie to zdołałam powiedzieć, wykrzyczeć ile mam sił. JUŻ WIĘCEJ MNIE NIE ZRANISZ. Do cholery. Już nigdy więcej na to nie pozwolę. Po prostu z tym koniec. Gdy wykrzyczałam wszystkim to zdanie z rana poczułam ulgę. Potraktujmy to jak przysięgę. Będę się jej trzymać codziennie. To okrzyk mojej duszy. Coś co natychmiast musiało wyjść na światło dzienne, bo inaczej by we mnie wybuchło. Nie mogę pozwolić na skrzywdzenie siebie, ani pomiatanie mną. Obracanie mną z kąta w kąt. Koniec naszej zabawy. Nic nie da tyle miłości co druga osoba. Nic mi tego nie zastąpi. Żadne słowa. I choć, te kilka słów mi pomogło, gdy płakałam od środka, to nie da nic więcej. Nie zastąpi mi tego mówienie o tym na głos, aby każdy miał lepsze poczucie wartości. I szedł dumnie przez miasto wiedząc, że się nie da zranić. To kompletnie na tym nie polega. Niekończąca się katastrofa w moim wnętrzu, które toczy teraz bitwę, o to co jest dla mnie lepsze. Nikt więcej się o nas nie dowie, nikomu nic nie powiem. Mogą się łapać za głowę. Pytać, i szukać odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Ale ja mogę je wyjawić w krótkim liście. Naprowadzić na odpowiedzi. Nigdy więcej nie zobaczą mnie z tym błyskiem w oku jaki miałam. To więcej nie wróci. Choćbyś chciał to nigdy więcej mnie nie zranisz. Nie zrobisz tego. To może być straszne, ale więcej nie będziesz miał tej radości w swoim życiu. Nie uśmiechniesz się, gdy zobaczysz moje łzy. Chodź ze mną. Zatańczymy na najlepszej imprezie. Będziemy bawić się całą noc. Ja się bawię świetnie. Stanie się to nasze zdanie. Napiszemy je szminką na lustrze w dyskotece. Poczekamy na świt, który tak chciałam zobaczyć od kilku miesięcy, a nie miałam z kim. Po prostu będziemy wolni, młodzi, i zranieni. Ale więcej na to nie pozwolimy. Wiem, że karma złym ludziom odda, nie bój się, możemy dziś pić do dna. SUKIENKA- KLIK A siebie również nie dasz już skrzywdzić i zranić? _____________________________________________________________________________________ Ponad 630 osób lubi nas na facebook'u! Ty również możesz do nich dołączyć!

Przecie ja niczego od ciebie nie chciałem. Już teraz wiem, dlaczego lubiłem spoglądać do góry – szukałem tam ciebie. Nawet wtedy, kiedy ciebie jeszcze nie było. Opis: podczas tańca na zabawie w remizie. Odcinek 4, Oczekiwanie. Nauczycielka matematyki: No i co? Uczeń: Nic mi jakoś nie idzie. Nauczycielka: A czego pan nie rozumie?
Strona głównaNowości Disco PoloPopularne piosenkiZespołyDodaj piosenkęKontaktWspółpraca z serwisem Hity Disco PoloDołącz do nasZareklamuj się na naszej stronie Hity Disco PoloPolityka prywatnościteledyski, teksty i newsy Disco Poloprzez Tomasz 22 czerwca 201722 czerwca 2017Oceń piosenkę[Liczba głosów: 10 Średnia ocena: – Wszystko jest inaczejTekst piosenki:1. Wciąż wspominam sprzed lat Mój rodzinny dom Każdy miał jakiś plan Chciał wyjechać stąd Ile teraz bym dał Żeby cofnąć ten czas Przeżyć to jeszcze raz Życie inaczej braćRef: Inaczej patrzę na świat Teraz wiem jak dobierać ludzi obok mnie Tych samych prawdziwych I dla mnie najbliższych / x22. Wciąż pamiętam sprzed lat Ciepły dotyk twych rąk I ten uśmiech co dnia Ten spokojny twój wzrok Ile teraz bym dał Za tan krzyk, za Twój głos Choć przez chwile być tam Gdzie nie straszna jest nocRef: Inaczej patrzę na świat Teraz wiem jak dobierać ludzi obok mnie Tych samych prawdziwych I dla mnie najbliższych / x2Ref: Inaczej patrzę na świat Teraz wiem jak dobierać ludzi obok mnie Tych samych prawdziwych I dla mnie najbliższych / x2 Statystyki:Wyświetleń na 8 092 649Data dodania do 09-06-2017Kanał: Disco Polo LajfZobacz również
28.05.2022. Przekroczyłam czterdziestkę i teraz mogę wszystko. Bo już wiem, że nie chciałabym być nikim innym (123rf.com) Mogę wszystko, bo jestem pogodzona ze sobą, już wiem, że nie chciałabym być nikim innym. Ta samoświadomość daje ogromną pewność siebie, której tak bardzo mi brakowało, gdy byłam nastolatką. Materiał
Coż jak narazie wszystko jest w porządku ale musisz uważniej dobierać everything's good right now but you need to screen your boys a little more można dobierać ludzi do zespołów pod kątem wymaganych twardych kompetencji niezbędnych dla danego projektu ale pozostaje sfera kompetencji can always be selected for the teams based on the required hard competencies needed for the project but the sphere of soft skills drobny fakt- gdy się urabiało i dobierało ludzi często wciągało się tych co byli tu na a trifle- when people were formed and selected often such ones were recruited who occupied some I have different trees for different people. chciałbym się im wszystkim głęboko ukłonić bo płyty zostały wydane z niezwykłą starannością zarówno pod względem edytorskim poligraficznym jak i sonicznym o czym za do not know who chose these particular people to do particular tasks but I would like to bow to all of them deeply because the albums were issued with great care obviously taken in all aspects: editorial printing and sonic too I will get back to it in a am not good at choosing the people I hang out hand-picked my się dobierać odpowiednich ludzi do zespołu i swój styl will learn to choose the right people for the team and your style of not having a stranger pick out my underwear?Jest przykrywką dzięki której Wolfshiem dobiera się do zacnych ludzi jak is just a front… for Wolfshiem a gangster… to get his claws into respectable folk like Walter to roszadą. Kiedy dwoje ludzi którzy dobrze się ze sobą bawili zaczynają dobierać się sobie do the one I call the game c changer when two people who used to have fun together start ripping each other's throats się do zacnych ludzi jak Chase. Jest przykrywką dzięki której is just a front… for Wolfshiema gangster… to get his claws into respectable folk like Walter doskonalejak dokonywać selekcji na etapie rekrutacji i jak dobierać pracowników łącząc harmonijnie potrzeby poszukujących kadry firm oraz ludzi- specjalistów poszukujących know how to select employees during recruitment and harmoniously match the needs of companies looking for employees with the needs of specialists looking for of hundreds of applicants. We're assembling the best team of że ludzie powinni dobierać się na całe życie jak gołębie czy think people should mate for life like pigeons or humans cannot keep their hands off their own offspring.
Teraz już wiem, że w tej grze o władzę tacy jak my zawsze mają nierówne szanse. I kiedy my walczymy ze sobą nawzajem, tamci robią, co chcą. Sprawiają, że czujemy się, jakbyśmy byli częścią tej samej społeczności, ale tylko pod warunkiem, że nie będziemy się wychylać.”
Aktualności Artykuły Finanse Business Lunch „Jak dobierać sobie ludzi, aby Twój biznes rósł” za nami 29 września w warszawskiej restauracji Villa Foksal, odbył się BusinessLunch organizowany przez Polish Business Club. Gościem specjalnym wydarzenia, był Piotr Sołtys, dyrektor generalny Vantis Holding. Blisko 40 przedsiębiorców z różnych miast województwa mazowieckiego i nie tylko, miało Czytaj więcej
Niektórzy inwestorzy twierdzą, że pompa powinna efektywnie ogrzewać dom nawet wtedy, gdy na zewnątrz jest -20 stopni Celsjusza. W Polsce takie warunki atmosferyczne zdarzają się rzadko
Na zdj. kadr z filmu „Lato Muminków”, reż. Maria Lindberg Trzeba od czasu do czasu przewietrzyć rodzinę. Tove Jansson, „Zima Muminków” Muminki wiedzą, co mówią. Ale my spójrzmy na rodzinę jak na ogół ludzi, jakimi się otaczamy. Na bliskich, przyjaciół, znajomych. Na ludzi, z którymi na co dzień spotykamy się w pracy, na kawie czy przy piwie. Masz już przed oczami ich wszystkich? To teraz pomyśl, na czyj widok krzywisz się najmocniej. Chwała tym, którzy otaczają się wyłącznie fantastycznymi, pozytywnymi ludźmi. Takimi, którzy są dla nich inspiracją, wsparciem, opoką. Z którymi można konie kraść i którym można wypłakać się w rękaw, kiedy nam samym w życiu nie idzie. Ale czy wśród osób Ci najbliższych nie ma przypadkiem takich, które nieustannie ciągną Cię w dół? Które dorzucają do pieca, gdy i tak nie jest Ci lekko? Które wysysają z Ciebie całą energię, zarzucając swoim gadulstwem, pesymizmem lub oczekiwaniami, którym wcale nie masz ochoty sprostać? Kiedyś wydawało mi się, że każdy znajomy jest na wagę złota. Że można definiować człowieka przez pryzmat tego, ile osób za nim stoi. Ile go lubi, ile chce spędzać z nim czas i nazywa go swoim przyjacielem. Mądrość przyszła z wiekiem – jak zwykle, liczy się jakość, nie ilość. Zastanów się, ile razy ktoś popsuł Ci humor swoim maruderstwem. Raz, drugi – ok. Ale codziennie? Ile razy masz już kogoś tak serdecznie dość, że na widok przychodzącego połączenia, wciskasz telefon głęboko do torby? Jak często wymigujesz się od spotkań, wymyślając coraz to bardziej wyszukane wymówki? A teraz zadaj sobie pytanie: i po co to? Czasem dobrze przewietrzyć rodzinę. Zrobić porządki w swoim otoczeniu, wyeliminować z niego tych, którzy sobie na to zasłużyli. Ludzie, którzy wywołują w Tobie negatywne emocje, od dawna nie są Twoimi przyjaciółmi. Jeśli ktoś drażni Cię, krzywdzi, w jakikolwiek sposób szydzi z Ciebie bądź zamęcza Cię własnym życiem – nie bój się od niego odsunąć. Może chwila separacji pozytywnie wpłynie na tę relację. Może zatęsknicie za sobą i za jakiś czas znów będziecie się dogadywać, jak dawniej? A może przeciwnie – okaże się, że lepiej Wam jednak bez siebie? Grunt to dać sobie czas na złapanie dystansu. Jeśli tkwisz w toksycznej relacji, zakończ ją. Może zaboli, ale w końcu przestanie. Jeśli będziesz tkwić w niej w nieskończoność, będzie bolało bez końca. Może mniej, ale systematycznie. Który ból wolisz? To trochę jak z wyrwaniem bolącego zęba. Może boleć codziennie. Męcząco i dokuczliwie, ale tak, że da się żyć. Ale można go też wyrwać. Pocierpieć dzień, dwa. A potem zacząć dochodzić do siebie, by w końcu w ogóle o nim zapomnieć i móc znów cieszyć się życiem. Zastanów się – z iloma bolącymi zębami jesteś w stanie żyć? I czy nie milej się żyje bez bólu? Nie zapominaj, że życie jest krótkie. Zbyt krótkie, żeby otaczać się ludźmi, którzy będą nam je obrzydzać.
Zandberg z partii Razem: Państwo dobrobytu jest tańsze niż wolny rynek. "Ludzi wkurza, że państwo ich zawodzi". Adrian Zandberg uważa, że w państwie dobrobytu jest taniej niż gdy oddajemy wszystko wolnemu rynkowi. Adrian Zandberg podczas konwencji programowej Nowej Lewicy w Poznaniu, 9 września 2023 r. Mała Wielka Firma jest mała, czy wielka? Dobrze prowadzona mała firma z czasem staje się wielka. Wielka to też pojęcie względne, ale nie o wielkości będzie ta rozmowa, a o rozwoju. Podcasty, to doskonałe miejsce zdobywania wiedzy, doskonalenia umiejętności, czy poszukiwania rozrywki. Patrząc na kategorie i tematy podcastów globalnie, to nie ma chyba takiej rzeczy, której nie znajdziesz w podcastach. Od hodowli mrówek, rękodzielnictwa, ekologi, edukacji, kryminałów, psychologii, wiadomości ze świata, przez książki, komiksy, bajki, komedie, stand’up po Politykę, czy seks. Nawiasem mówiąc, nie wiem, dlaczego akurat seks przykleił mi się tematycznie do polityki… Nie ma się co dziwić, że podcasty rozwijają się tak dynamicznie i stają się medium, na które oczy zwracają już całkiem duże firmy, czy domy mediowe. Jak to jednak wyglądało 10, a dokładniej 12 lat temu? Kto wtedy uruchamiał podcast i jak się to odbywało? Kto słuchał podcastów i na jakim sprzęcie? Ja wiem, ale to mniej istotne z perspektywy czasu. Istotne jednak z uwagi na gościa podcastu, czyli Marka Jankowskiego, który Dużo i ciekawie mówił nie tylko o podcastach. Konsekwencja i determinacja, z jaką Marek realizuje ten projekt, jest warta nie jednej nagrody i wielu wyróżnień. Wiem, co mówię, bo każdego tygodnia przeszukuję aplikacje w poszukiwaniu ciekawych polskich podcastów. Szukam tych, które nadal publikują nowe odcinki. Często trafiam na interesujące tytuły podcastów, przykuwające oczy okładki i ciekawe treści, ale ostatni odcinek pokazał się pół roku temu lub nawet wcześniej. Tym bardziej MWF wyróżnia się na tle innych podcastów pod wieloma względami. Posłuchaj o: pasji Marka rozwoju osobistym powstaniu małej wielkiej firmy tworzeniu podcastu z pomysłem dostarczaniu wartości, również poza podcastem sposobach dobierania interesujących gości Marek poleca: Wy wszyscy moi ja – Miłosz Brzeziński Badass: Making Users Awesome – Kathy Sierra Marek w sieci: marek@ Marek na koniec wspomniał właśnie o tym filmie, który powstał pod koniec konferencji #10latmwf DZIĘKUJĘ ZA WSPARCIE SWOIM PATRONOM! Mają oni dostęp do różnych treści, czasem tych nie publikowanych, do materiałów i książek ode mnie i gości podcastu. Proponują gości, tematy, a nawet przygotowują pytania do gości, co szczególnie widać w odcinku #107. Wielkie DZIĘKUJĘ Zbyszkowi, Michalinie, Wioletcie, Krzyśkowi, Wiktorowi, Marcinowi (poprosił o link do dowolnej akcji, więc wybrałem tę), Katarzynie, Katarzynie, Annie, Łukaszkowi, Tomkowi, Tomkowi (link do akcji charytatywnej), Szymonowi, Dawidowi, Markowi, Mirosławowi (link do akcji charytatywnej), Błażejowi, (link do akcji charytatywnej) Hubertowi, Pawłowi, oraz tym, którzy wolą pozostać anonimowi – Wielkie dzięki!!! I Ty możesz zostać patronem podcastu. Kliknij poniższy obrazek i zdecyduj. Zapraszam też do zapisania się na podcastowy newsletter! Wejdź na stronę i przekonaj się, że warto. Śmiało klikaj obrazek Podcast do czytania: Z mojego punktu widzenia jest dość oczywiste, że nie każdy będzie chciał słuchać podcastów, bo ludzie mają różne preferencje, jeżeli chodzi o porozumiewanie się i jeżeli chodzi o przyswajanie informacji. Jednym wygodniej się słucha, innym czyta, innym ogląda i już. Zapraszam do podcastu Rozwój osobisty dla każdego. Ja nazywam się Wojtek Strózik, a Ty będziesz słuchał właśnie 110 odcinka podcastu Rozwój osobisty dla każdego, który nagrywam dla wszystkich zainteresowanych świadomym i efektywnym rozwojem osobistym. Moim gościem jest dzisiaj Marek Jankowski – gospodarz i współzałożyciel podcastu Mała Wielka firma – jednego z najstarszych, jeśli nienajstarszego, podcastu biznesowego, który regularnie, od blisko 12 lat, czy też ponad 12 lat, publikuje swoje audycje. Zanim zaproszę Cię do rozmowy z Markiem, przypomnę, że 109 odcinek był odcinkiem solowym, w którym poprzez krótką historię ze swojego dzieciństwa, niekoniecznie pamiętaną przeze mnie, ale tak bardzo powtarzaną mi, że wydaje mi się, że jest dokładnie moim wspomnieniem, opowiedziałem Ci coś, co z kolei miało Cię zainspirować. Czy udało mi się to? Napisz do mnie i powiedz. Po tym jak ten odcinek przesłuchałeś lub zobaczyłeś, bo odcinek solowy od pewnego czasu jest dostępny również w pełnej wersji video na YouTube. Wojtek: Z Markiem Jankowskim rozmawialiśmy przede wszystkim dużo o podcastach. O tym, co nam dają podcasty, co dają konkretnie Markowi. Bo to, że Marek daje bardzo dużo swoim słuchaczom, to chyba wszyscy, którzy słuchali odcinka, choćby jednego, Małej Wielkiej Firmy wiedzą doskonale. Jak wyglądała historia Małej Wielkiej Firmy? Od czego się zaczęło? Jeśli jeszcze nie znasz tej historii, to serdecznie Cię zapraszam do przesłuchania całej rozmowy. Marek na końcu poleca dwie fantastyczne książki. Ja mówię o książkach na końcu w moim podcaście, a jak wiesz, Marek w swoim podcaście o książkach mówi na samym początku. Ale obaj polecamy książki. Więc jeśli książek polecanych w podcaście Rozwój osobisty dla każdego jest Ci mało, to zapraszam na stronę Mała Wielka Firma – tam tych książek jest jeszcze więcej. Zapraszam serdecznie do wysłuchania rozmowy z Markiem. Marek: Nazywam się Marek Jankowski. Jestem od 14 lat przedsiębiorcą. Jakoś tak się przyzwyczaiłem, że od 14, ale od 17 lat jestem przedsiębiorcą. Poza tym, nagrywam podcast Mała Wielka Firma. Jestem mężem, jestem tatą i w największym skrócie to tyle. Wojtek: No właśnie, w skrócie. A będziemy to pewnie rozbudowywać później. To przejdźmy do kolejnego pytania, które zawsze zadaję gościom podcastu: jaka jest twoja pasja albo jakie masz pasje? Marek: To jest trudne pytanie tak naprawdę, bo ja najkrócej mówiąc znowu, streszczając się, mógłbym powiedzieć, że praca jest moją pasją, bo ja lubię pracować, ale też pytanie – co to jest praca? W przypadku przedsiębiorcy to są różne rzeczy, ale taką rzeczą, która trzyma się mnie bardzo długo jest właśnie chyba nagrywanie podcastu. Dosłownie dwa dni temu minęło 12 lat od kiedy ukazał się pierwszy odcinek mojego podcastu. Więc to jest coś takiego, co robię bardzo długo i ciągle sprawia mi przyjemność, a poza tym są takie rzeczy jak wiesz, które bardzo lubię, jak podróże, jak dobre jedzenie, ale podróże, jak wiadomo, w czasach covidu, to jest trochę ograniczona przyjemność, więc jakby nie praktykuję ostatnio. Jeżeli chodzi o dobre jedzenie, to zastanawiam się czy to można nazwać pasją, bo każdy chyba lubi dobre jedzenie. Tak mi się wydaje. Ale wydaje mi się też jakby słowo „pasja” ma trochę głębsze znaczenie niż tylko to, że się coś lubi. Wojtek: Jestem przekonany, że ma głębsze znaczenie. Niektórzy goście mówią, że to jest coś, co się nie tylko lubi robić, ale robi się często, wkłada się w to całe serce. Każdy ma swoją regułę na to, co mówi o pasji, ale też bardzo wielu gości, co chyba jest dobre, mówi, że ich pasja jest praca, czy nie można trafić lepiej niż na pracę którą się cały czas niezmiennie lubi wykonywać. Super, bardzo mi się to podoba, do tego też przejdziemy, bo przedsiębiorca to jest taki bardzo pojemny zawód, tak bym powiedział, ale jeszcze zapytam ciebie w takim razie – jak rozumiesz rozwój osobisty? Marek: Jest takie popularne stwierdzenie czy taka zachęta, żeby stawać się każdego dnia lepszym i wydaje mi się, że to jest chyba najbardziej dobra definicja rozwoju osobistego, przy czym, każdego dnia to jest trochę trudne. Dlatego, że to z jednej strony powoduje takie ciśnienie, że ja muszę dzisiaj i jutro, i pojutrze, i popojutrze i nie daje szansy na oddech. Więc nie wiem czy każdego dnia to jest taka dobra miara. Może każdego kwartału, czy miesiąca, czy roku? Tak, żeby dało się to zmierzyć, a poza tym, to stawanie się lepszym nie zawsze da się zaobserwować z dnia na dzień. Więc wydaje mi się, że duża część tego, że osiągamy lepsze rezultaty czy stajemy się lepsi w jakiejś dziedzinie, wynika z tego, że my to po prostu codziennie robimy. Więc ten czas, ta perspektywa jest konieczna. Dlatego powiedziałbym, że to stawanie się lepszym, lecz niekoniecznie każdego dnia, natomiast w jakiejś tam dłuższej perspektywie. Wojtek: Czyli reasumując można powiedzieć – codzienna praca, żeby być lepszym? Marek: Tak. Widzisz, dobrze, że powiedziałeś praca. Bo to oczywiście nie musi dotyczyć tylko zawodowej sfery życia, ale to na pewno wymaga pewnego wysiłku. Wojtek: Tak. Marek: I to wymaga działania. To nie jest tak, że przeczytamy jakąś książkę i od tego staniemy się lepsi. To może nam uruchomić pewne procesy myślowe w głowie, ale ten rozwój bierze się stąd, że my te procesy myślowe przekładamy na jakieś działania. Wojtek: Dokładnie tak. I to często tez jest mówione, że jest to jakby proces nieustanny i byleby się tylko nie zakręcić, i jak to mówią niektórzy, nie zafiksować na tym rozwoju i rozwijać, tylko żeby go nie było widać. Bo bardzo często to tak może być. I też niektórzy mówią, że są fani rozwoju osobistego, którzy dużo czytają, którzy jeżdżą na konferencje, tylko jakby progresu w ich działaniach, w ich rezultatach – nie ma. I to jest wtedy taka syzyfowa praca wtedy chyba, prawda? Marek: Tak, można się wkręcić. Rzeczywiście w takie dążenie do bycia lepszym dla dążenia do bycia lepszym. A tutaj chyba chodzi o to, żeby się to przekładało na różne sfery naszego życia, a nie tylko na samo takie bieganie. Czekaj, czy to jest dobre porównanie gdybyśmy powiedzieli, że biegamy z taczkami tak szybko, że nawet nie mamy czasu załadować? Wojtek: Trochę tak. Marek: Troszkę tak. Wojtek: Nie mam kiedy wdrożyć, bo ciągle się rozwijam. Marek: Oo tak. Wojtek: Ciągle czytam, a nie mam kiedy wdrożyć tego, co przeczytałem. Bo to tak w odniesieniu do książek, które są tam, jakby pierwszym co przychodzi do głowy, kiedy się pyta o rozwój osobisty – książki. O książkach będzie troszkę później. Marku, trzy przedsiębiorstwa, trzy spółki, jak dobrze przeczytałem na twojej stronie, podcast – Ty powiedziałeś 12 lat, ja byłem na twoich czy też na dziesiątych urodzinach twojego podcastu. Gratuluję w ogóle imprezy i to było niesamowite doświadczenie – dla mnie wtedy bardzo, bardzo początkującego wtedy podcastera, chociaż przy tobie dalej jestem jeszcze bardzo mocno początkującym podcasterem. Jesteś chyba najstarszym podcastem biznesowym w Polsce, który tak regularnie nadaje audycje, tak? Marek: Tak, to znaczy, starałem się znaleźć… Bo są ludzie, którzy są dłużej podcasterami, bo np. Borys Kozielski, którego znam, jak my obydwaj, zaczynał wcześniej, ale szukałem takiego podcastu, który ukazywał by się przez więcej lat niż Mała Wielka Firma i nie znalazłem. Może jest, ale ja nie znalazłem. Są podcasterzy, którzy zaczynali wcześniej, ale oni robili po drodze różne projekty. Natomiast, rzeczywiście, w moim przypadku ta wierność jednemu podcastowi gdzieś jest taka nietypowa, jak na polskie, chociaż nie tylko polskie, warunki. Wojtek: Tak, ale ja myślę, że też tutaj w dużej mierze sprzyja temu, tej kontynuacji, temu zapałowi, który jest w Tobie to, że jakby Mała Wielka Firma jest dzisiaj bardzo wielką firmą, wielkim podcastem, który ma bardzo dużą słuchalność. Więc, aż żal byłoby coś takiego nagle zmieniać, przestawać, przechodzić na nowy kanał. Bo pewnie takich pomysłów u wielu podcasterów w głowach jest. Ja sam mam przecież dwa podcasty i wielu podcasterów uruchamia kolejne kanały i przestaje robić coś, co robiło do tej pory i uruchamia nowy kanał, a Ty niezmiennie jakby te treści publikujesz. I to, co każdy zauważa, z kim tylko nie tylko rozmawiam, ale czy piszę czy w jakiś inny sposób się kontaktuję – w każdym twoim odcinku jest bardzo dużo wartości. A później, jeszcze więcej wartości można pozyskać dzięki temu co się dzieje na stronie. I teraz chciałbym zapytać, co już opowiadałeś w wielu miejscach, ale tutaj przejdźmy też do tej kwestii historycznej – jak wyglądał początek Małej Wielkiej Firmy? Co się zadziało później? I jak wyglądała ta droga do obecnego dzisiaj kształtu? Marek: Ja się śmieję dość często, z tego, że ja jestem chyba jednym z niewielu podcasterów, którzy zaczęli robić podcast nie wiedząc co to jest. Bo rzeczywiście – tak było. To znaczy zaczęło się od tego, że napisałem książkę Mała Wielka Firma, ona się ukazała w 2008 roku i zastanawiałem się jak ją promować. Mimo, że ona była wydana przez wydawnictwo, ale wydawnictwa też wtedy zachęcały autorów do jakiejś aktywnej promocji. Pierwszym krokiem był blog. Ten blog ruszył, tam był taki darmowy kurs e-mailowy. Tam można się było zapisać, co też było jakimś ewenementem na ówczesne czasy. Ciągle mi czegoś brakowało. Ja studiowałem marketing, lubię marketing. interesuję się nim, więc miałem taką chęć, żeby zrobić coś jeszcze. I Paweł Tkaczyk mówi: ,,Nagrajmy podcast”. Więc pierwsze moje pytanie brzmiało: ,,Ale co to jest”? I on mi musiał tłumaczyć mi. Wiem, że jakoś trudno mi to wchodziło do głowy. On mówi: ,,Słuchaj, to jest tak, że siadamy, nagrywamy naszą… naszą rozmowę i wrzucamy to do Internetu”. I ja mówię: ,,No ale po co ktoś miałby tego słuchać? I w ogóle jak?” Bo wtedy nie było smartfonów jeszcze. Można było posłuchać różnych rzeczy w Internecie, czy zobaczyć, siedząc przy komputerze. Więc kompletnie nie mieściło mi się w głowie, że ktoś będzie siedział np. przez 15 minut i słuchał tego, co my gadamy. Tak jak ludzie nie słuchają radia, siedząc przy nim, tylko raczej np. w samochodzie i Paweł, gdzieś tam, kilka razy wracał ten temat. Bo on rzucił gdzieś to hasło, ja jakoś tak zignorowałem to. Jakiś czas później znowu go zapytałem, co on tu by mi doradził. On znowu wrócił z tym tematem podcastu. Gdzieś tak za tym drugim, czy trzecim razem – ,,Pff, no dobra, spróbujmy”. I usiedliśmy, zaczęliśmy nagrywać i tak to się zaczęło. Więc rzeczywiście, kompletnie nie byłem ani przekonany do tej formy, ani nie wiedziałem jak to się robi, bo nie miałem żadnego punktu odniesienia. Nie słuchałem wcześniej żadnego podcastu. Także tutaj ogromna zasługa Pawła, że miał tą wytrwałość i mnie do tego zachęcił i namówił, więc tak się zaczęło. Początkowo podcast miał być przedłużeniem książki. Także pierwsze trzy odcinki, jeżeli dobrze pamiętam, to były omówienia kolejnych rozdziałów z książki właśnie Mała Wielka Firma. Ponieważ książka miała siedem rozdziałów, bardzo szybko zorientowaliśmy się, że to nie jest zbyt perspektywiczny plan. Bo już po tych trzech odcinkach zorientowaliśmy się, że fajnie nam się rozmawia i szkoda byłoby kończyć na siódmym odcinku. Więc poszliśmy w takie tematy, które nas obu interesowały. Obydwaj wtedy już prowadziliśmy firmy i interesowały nas takie rzeczy właśnie jak marketing, reklama, przedsiębiorczość, obsługa klienta… I na te tematy zaczęliśmy sobie rozmawiać. Tak to się zaczęło i toczyło się. Mógłbym tutaj długo, bo dwanaście lat, to różne meandry były tej podróży… Wojtek: Śmiało, śmiało… Marek: Było tak, że na przykład dość szybko nasz podcast stał się audycją radiową, dlatego że ja wcześniej pracowałem w radiu – i między innymi w radiu Wrocław. Ktoś w tym radio Wrocław gdzieś trafił na nasz podcast, zaproszono nas do jakiejś takiej audycji popołudniowej tak, żeby porozmawiać na chwilę. Niedługo później dostaliśmy pytanie, czy nie chcielibyśmy zrobić właśnie takiej audycji dla przedsiębiorców w radiu, czyli de facto robić podcast w radiu. To było chyba kilka miesięcy. Z jednej strony to było super, bo nagrywaliśmy regularnie. To było na żywo najczęściej. Nagrywaliśmy co tydzień. To było takie mordercze tempo. Bo jednak obydwaj mieliśmy swoje zajęcia, swoje firmy, wyjazdy. Więc dość często trudno było zmieścić się w tym co tygodniowym harmonogramie, zdążyć z tym wszystkim. Czasem było tak, że program, który miał być na żywo, musiał być nagrany wcześniej, bo inaczej się nie dało. No ale później jakieś tam były zawirowania; radio zmieniło ramówkę, w ogóle całe pasmo po dwudziestej, bo my byliśmy właśnie po dwudziestej, całe pasmo po dwudziestej zamieniono na pasmo muzyczne i wszystkie programy, które tam były zniknęły z ramówki, więc my też. Trochę nam było szkoda z jednej strony, ale z drugiej strony trochę odetchnęliśmy, bo faktycznie tempo było ostre, a później nagrywaliśmy. To był też czas kiedy mój podcastowy partner – Paweł Tkaczyk, wcześniej już jeździł po konferencjach, szkolił, ale wtedy bardzo to się nasiliło i gdzieś coraz trudniej nam było się złapać po prostu, bo ja też jeździłem, bo ja też miałem targi, mnie też często nie było. I tak się rozmijaliśmy i w pewnym momencie okazało się, żeby cokolwiek się ukazywało, to może lepszą formą byłyby po prostu wywiady – więc zacząłem nagrywać wywiady. Albo czasami we dwóch nagrywaliśmy, ale zwykle spadło to na mnie. Aż w pewnym momencie, doszliśmy do wniosku, że trochę nie fair jest, mówienie słuchaczom, że to jest podcast prowadzony jest przez nas dwóch, kiedy de facto 80 czy 90 procent to byłem ja i gość. Po wielu takich odcinkach pojawiały się pytania – a gdzie jest Paweł ? A kiedy będzie Paweł? Ja mówię Pawłowi: ,,No wiesz przestańmy tych ludzi robić w konia. Ja bardzo chętnie z Tobą zawsze pogadam, jak będzie tylko taka okazja, ale chyba czas im powiedzieć, że po prostu ja będę ten podcast dalej prowadził i już”. I tak się stało. Dlatego, od pewnego czasu to jest mój podcast. Paweł jest, jak zawsze się śmieję, honorowym współprowadzącym, i kiedy mamy okazję pogadać we dwóch to super, ale jest to w tej chwili oficjalnie tylko mój podcast. Wojtek: Podcast, który standardy ma iście amerykańskie, tak bym powiedział, dlatego że to jest taka jakby kolebka trochę podcastingu. Dużo ich na rynku. Ludzie tam są już trochę bardziej doświadczeni od wielu, wielu podcasterów w Polsce i to co Ty oferujesz zarówno w ramach samej audycji, jak i tego co później można znaleźć u ciebie na stronie to jest taki standard dla wielu może – niedościgniony. Jak dochodziłeś do tego, żeby ta strona i podcast były jednym i dodawały dodatkowe wartości. Marek: Z mojego punktu widzenia, jest dość oczywiste, że nie każdy będzie chciał słuchać podcastów. Ludzie mają różne preferencje, jeżeli chodzi o porozumiewanie się i jeżeli chodzi o przyswajanie informacji. Jednym wygodniej się słucha, innym czyta, a innym ogląda i już. Tak jak zacząłem, kiedy w ogóle powstała książka Mała Wielka Firma to zacząłem promocję od bloga, bo to było takie jakieś najprostsze. To kiedy nagrywałem podcast to było jasne, że blog jest takim naturalnym przedłużeniem podcastu, dlatego że z jednej strony jest szansa na choćby zamieszczenie tam transkrypcji podcastu, ale co ważniejsze, są takie rzeczy, które w podcaście są trudne do przekazania, a jeżeli ja podaję jakiś adres internetowy, to trudno oczekiwać od słuchacza, żeby zwłaszcza jeśli prowadzi samochód, albo biega po lesie, żeby on nagle przerwał to co robi, zjechał na pobocze i zaczął przepisywać to co ja mu podyktowałem. Więc strona internetowa, opis podcastu, który się tam znajduje, pomaga. Więc z mojego punktu widzenia to jest tak naturalne, że aż właściwie trudno to tłumaczyć. To znaczy nie każdy podcast musi mieć stronę internetową. Ale jeśli jest taki podcast jak mój, czyli taki, w którym mówimy o pewnych źródłach informacji, podajemy właśnie coś, co warto zobaczyć, kliknąć w ten link, mówimy właśnie o książkach to dobrze zebrać te rzeczy w jednym miejscu, żeby słuchaczowi było po prostu wygodnie po nie sięgnąć. Więc to jest podstawowa sprawa. A skoro już nagrywam podcast i mam już dźwięk i wersję tekstową to w zasadzie dodanie do tego video też nie jest jakimś wielkim wyzwaniem. Przynajmniej w takiej formie, w jakiej ja to robię, czyli gadające głowy. Bo ja i tak siedzę przed mikrofonem i to nie jest problem włączyć tę kamerkę. Zwłaszcza, ze ja też prawie pięć lat temu przeprowadziłem się do Wielkiej Brytanii, więc wszystkie wywiady, które przeprowadzałem w ciągu ostatnich pięciu lat, to były wywiady zdalne. Ja i tak się z tymi gośćmi widziałem nagrywając ich. Więc tym bardziej włączenie tego przycisku nagrywania, to nie jest żaden dodatkowy wysiłek. Trochę to upraszczam, bo trzeba zadbać o jakieś światło, zadbać, żeby nie było tam jakichś kompromitujących rzeczy w tle, i tak dalej. Ale coś trzeba dodatkowego zrobić, ale to jest kolejna forma, która pomaga dotrzeć do dodatkowych słuchaczy. Także tak to się działa jeśli chodzi o dodanie dodatkowych form. A jeśli chodzi o te takie dodatkowe materiały do pobrania, czyli te wszystkie pdf-y i inne, które teraz się nazywają Klub Małej Wielkiej Firmy, gdzie tam te materiały są zebrane, to tutaj były dwie przyczyny: to znaczy z jednej strony ja słuchałem też już od dość dawna podcastu Amy Porterfield Online Marketing Made Easy. I ona pokazała mi, że tak można. Ona do każdego odcinka podcastu miała jakiś dodatkowy materiał, który poszerzał zakres tego podcastu albo był jakąś ściągą, podsumowaniem, czymś extra dla słuchaczy. Oczywiście to jej pomagało budować listę mailingową, która jest podstawą wszelkich działań w Internecie właściwie. I pomyślałem, że to jest super pomysł i tak też zacząłem robić. To jest znowu coś, co wymaga dodatkowej pracy, ale ma to sens, uważam. i rzeczywiście, jeśli zgodzimy się co do tego, że lista mailingowa jest podstawą w biznesie online, to dodawanie takich rzeczy, wartościowych dla słuchacza, które mogę mu dać w zamian za jego adres e-mail, połączonych tematycznie z treścią odcinka to jest naprawdę dużo lepsze niż jakiś jeden, tzw. lead magnet, gdzie wrzucam jakąś jedną treść: ,,Daj mi maila, to dostaniesz to”. Dużo lepiej jeżeli Tych różnych bonusów jest dużo więcej i one są właśnie tematycznie połączone z tym jednym odcinkiem. Wojtek: Zdecydowanie tak. Twoja strona pod wieloma względami jest stroną wzorcową. Kiedyś ktoś na którejś z grup podcasterskich zapytał – jaką stronę polecilibyście dla podcastu, jako taką wzorcową? Pierwsze wpisy dotyczyły Małej Wielkiej Firmy, a później wiele, wiele, wiele innych, które dotyczyły również Małej Wielkiej Firmy. Więc to co zrobiłeś, bo strona jest po rebrandingu nowa, od roku? Marek: Jeszcze nie ma roku. Ma niecały rok, tak. Wojtek: Więc faktycznie zebranie tego w jedno miejsce, pogrupowanie, wysortowanie książek, które polecacie z gośćmi. Tych materiałów do pobrania, które automatycznie są świetnym, gratuluję, narzędziem do zbierania list mailingowych. Która to z kolei lista, gdzieś tam oczywiście się przekłada… nawet jeżeli dzisiaj ktoś nie sprzedaje, to powinien myśleć o tym, bo pewnie kiedyś zacznie. Ja też, już powoli mam taką refleksję, więc powoli coś tam się uczę, podglądam, również u ciebie. Więc jak najbardziej, jeśli ktoś chciałby czerpać przykłady, to twoja strona i twój sposób w jaki to prowadzisz jest jak najbardziej na miejscu. Powiedziałeś też, że nagrywasz materiały video. Tak, nagrywasz materiały video. I na YouTube masz ok. 24 tysiące subskrybentów kanału, więc to ewidentnie jest jakby ta rzesza słuchaczy, oglądaczy, bo nie każdy, jakby przekonuje się do podcastów. Niektórzy, szczególnie chyba młodzi mam wrażenie, są sfokusowani na YouTubie, i ciężko odejść im od tego ekranu, więc zdecydowanie docierasz również do nich. Jak Ty, Marku, przygotowujesz się do rozmowy z gościem w swoim podcaście? Marek: to jest tak, że ja generalnie staram się zapraszać osoby, co do których mam bardzo dużą nadzieję, a staram się mieć pewność, że będzie mi się z nimi dobrze rozmawiało. I to jest taka rzecz bardzo miękka i trudna do zmierzenia, ale szukam informacji, jeżeli jest to gość, którego nie znam osobiście, albo nie znam z Internetu i nie kojarzę go z jakichś wystąpień, gdzie miałem okazję go zobaczyć, to staram się zebrać o nim więcej informacji, żeby go ,,poczuć” – czy my nadajemy gdzieś tam na tych samych falach. Co nie znaczy, że się musimy we wszystkim zgadzać. Ale ja mogę się z kimś nie zgadzać, ale ja chciałbym, żeby on miał jakieś argumenty, których ja będę ciekawy i których chętnie posłucham. Więc to jest taka pierwsza rzecz – czyli poznanie drugiego człowieka. Jest kilka takich elementów, które składają się na wybór gościa. Bo to jest oczywiście wiadomo, jeżeli ja mam rozmawiać o konkretnym temacie, powiedzmy o budowaniu listy mailingowej, to wiadomo, że ta osoba musi znać się na tym. Ale dobrze żeby też, znała się na tym od strony bardziej praktycznej – żeby ta osoba nie tylko była ekspertem, który jeździ i szkoli z tego tematu, ale żeby też sama miała taką listę, żeby sama ją budowała, bo wtedy ta wiedza jest dużo bardziej namacalna, tam jest dużo więcej ciekawych przykładów. I taka rozmowa jest dużo bardziej ,,mięsista”. Bardzo ważnym elementem jest to, żeby taki gość po prostu umiał mówić w sposób, który nie uśpi odbiorców i nie zanudzi tych odbiorców. to jest podcast i sama wiedza. Sama wiedza, wiesz może się obronić, jak piszemy jakąś pracę naukową. Ale jeżeli to jest występ w podcaście, to ta osoba musi mieć odrobinę jakiejś takiej dobrej energii, żeby ta wiedza się przebiła. Więc, jeżeli to jest ktoś kto ma ciekawe porównania, ciekawy sposób mówienia, poczucie humoru. Ma i nie waha się go używać, to super, bo to wszystko ożywia tę rozmowę i sprawia, że ten słuchacz nie odpływa nam w trakcie. Problem polega na tym, że im dłużej się nagrywa podcast, tym w zasadzie jest trudniej, bo pula takich najbardziej oczywistych gości się wyczerpuje, poza tym nie chcemy tych najbardziej oczywistych gości, no bo chcemy jednak kogoś takiego oryginalnego, a nawet, powiem Ci, bo to nie zawsze sama osoba musi być oryginalna. Ale na przykład kiedyś umawiałem się na rozmowę z gościem, którego chciałem ,,ugryźć”, że tak powiem, od innej strony. To znaczy, wiedziałem, że on się pojawiał w innych podcastach, ale ja chciałem z nim zrobić trochę inną rozmowę, więc posłuchałem tych innych podcastów, żeby dowiedzieć się o czym on tam mówił i jak mówił. I szukałem takiego pomysłu, żeby nie powielać tego, co już było. Więc to jest też pewnego rodzaju wyzwanie. Poza tym, im dłużej zapraszamy gości, tym właśnie ten krąg naszych bezpośrednich i pośrednich znajomych się wypala i z jednej strony on się poszerza kiedy zapraszamy kolejne osoby, bo te kolejne osoby mogą nas naprowadzić na jeszcze kogoś nowego. Gdzieś ta praca staje się, jeżeli chodzi o wyszukiwanie gości coraz trudniejsza. Jest jeszcze jedna sprawa, która jest trochę taka uwierająca, im dłużej nagrywasz rozmowy z gośćmi, zwłaszcza jeżeli robisz dobre rozmowy, to tym więcej gości będzie chciało być u ciebie w podcaście. I z jednej strony to jest super, bo nie musisz już tak dużo pracy wkładać w wyszukiwanie ich. Ale z drugiej strony, to jest mniej super, bo czasami tacy goście po prostu, niestety, to jest też związane ze wzrostem popularności podcastów – oni zaczynają traktować podcast jako kolejny kanał promocyjny. I traktują Ciebie jako kanał, rozumiesz? Ja nie chcę być traktowany jako kanał, domyślam się, że Ty też nie. I dostajesz jakieś pytania od ludzi którzy przeczytali, że dobrze jest być gościem w podcaście, więc oni teraz zrobili sobie rozpiskę dziesięciu podcastów, które trafiają do ich grupy docelowej i postawili sobie za cel, że oni w tych dziesięciu podcastach się pojawią. To zaczyna być zupełnie inna bajka, bo z wyszukiwania ciekawych gości, zaczynasz przechodzić, w tych kontaktach z gośćmi, do fazy – jak grzecznie odmówić tym, których nie chcesz w podcaście, a oni bardzo by chcieli. Tak to wszystko się toczy. Nie jest to łatwe zadanie znaleźć dobrego gościa, ale warto szukać, bo zwłaszcza jeżeli się gdzieś wynajdzie taką swoją perełkę, to jest duża satysfakcja. Wojtek: Oj tak, ty masz co najmniej jedną ale na pewno więcej takich perełek. Być może do tego przejdziemy jeszcze za chwilę, bo dlaczego zadałem to pytanie – twoja odpowiedź sugeruje, że wkładasz w to dużo czasu, dużo energii, dużo serca, żeby znaleźć osobę, która będzie interesująca dla słuchaczy ale i dla ciebie – jak to wygląda, kiedy wtedy jako gość wiesz, że osoba z którą rozmawiasz, czy osoba która z tobą rozmawia, nie wykonała tej pracy, która dla ciebie jest taką podstawową. Marek: Są różne style rozmawiania i z jednej strony ja bardzo szanuję, i czasami wręcz jestem w szoku prawie, jak dużo informacji ktoś potrafi zebrać na mój temat, jeżeli na przykład ze mną rozmawia, bo wtedy jestem w stanie to docenić. I zdarzają się czasem takie rozmowy, że ktoś pyta, a ja myślę: Jejku, ja naprawdę coś takiego powiedziałem? A skąd on to wie? I to jest z jednej strony szacunek dla takiego przygotowanego gospodarza rozmowy. Z drugiej strony jest to momentami aż trochę takie creepy. Nie wiem jak użyć lepszego słowa, że czujesz się trochę nieswojo. Ale to jest jakieś tam extremum. Z drugiej strony mamy pytających, którzy nie poświęcają na przygotowanie się zbyt dużo czasu. I tutaj, akurat telewizja, to jest specyficzne medium, bo to jest jednak praca zbiorowa. Tam tych gości przerabiają codziennie dziesiątkami, więc i rozmowa trwa parę minut. Podejrzewam, że trudno byłoby naprawdę, mimo że tam oczywiście sztab ludzi nad tym pracuje, to trudno byłoby się przygotować do takiej kilkuminutowej rozmowy z każdym gościem, który się tam codziennie pojawia, bo to jakieś szaleństwo. I też nie ma nawet potrzeby, bo to jest lekki, łatwy i przyjemny program, który ma po prostu zabawić widza, który w tym momencie tam pije sobie kawę, czy nie wiem, rozwiązuje sobie krzyżówkę, czy co tam jeszcze… Wojtek: …przegryza tosta. Marek: Na przykład. Ale są też tacy gospodarze, osoby, które prowadzą rozmowy w taki sposób, że też ja czasami eksperymentuję z różnymi formami, więc też czasami czegoś takiego próbuję, choć może nie aż do extremum. Osoby, które się celowo nie przygotowują za bardzo, dlatego, że chcą mieć w sobie taką naturalną ciekawość i chcą popatrzeć na tego gościa nie w taki sposób, jak on gdzieś tam, czy jaki jest jego wizerunek w tym momencie pokazywany w różnych miejscach, tylko chcą do niego podejść tak zupełnie na świeżo. I to wymaga z kolei – z jednej strony, myślę jakichś predyspozycji, doświadczenia, talentu, umiejętności wyciągania z ludzi ciekawych rzeczy. Jasne, że jak się przygotujesz to jesteś w stanie wyciągnąć ciekawsze rzeczy, bo sięgniesz głębiej i nie zadasz takich bardziej oczywistych pytań. Ale z drugiej strony, jeżeli podchodzisz tak… bardzo jak do nieznanego obiektu to jesteś w stanie zapytać o rzeczy, o które nikt wcześniej by nie zapytał. Bo wszyscy mają w głowie jakiś obraz tej osoby i dopasowują pytania do tego obrazu. Ja jestem naprawdę dużym fanem tego, żeby każdy szukał własnej drogi. I nie ma jednej, jedynie słusznej, metody prowadzenia wywiadów, czy zadawania pytań, czy zapraszania gości czy dobierania gości – i całe szczęście, bo to by było strasznie nudne. Każdy myśli osobno. Wojtek: Dokładnie tak, zgadzam się i warto eksperymentować, dlatego cieszę się, że również to powiedziałeś, że również ty eksperymentujesz i różnie… różne formy rozmowy stosujesz u siebie. I to jest super, bo to też pokazuje, że to są nowe doświadczenia zarówno dla ciebie, jak i dla gościa i to jest między innymi właśnie rozwój – tj. eksperymentowanie, próbowanie, czasami właśnie takie, jak to się mówi, systematyczna konsekwencja to akurat odwrotność, ale coś, co pozwala być nienudnym, tak? Czyli jakby zaskoczę gościa. Oczywiście są pewne stałe punkty. Jaką książkę ostatnio czytałeś czy teraz czytasz, i tak dalej. Ale też coś na co słuchacze też czekają, bo to jest też ważna rzecz. Ty też o tym nieraz mówiłeś i myślę, że to też warto powtarzać – że są pewne rzeczy, które w podcaście są istotne: systematyczność, pewne stałe punkty, ale tez ta zmienność o której rozmawiamy. Marek: Wiesz co, wejdę ci w słowo, ale to jest strasznie ważne – ta zmienność jest ważna też dla mnie, jako dla autora, bo ja mam tak, że ja się bardzo szybko nudzę. I gdybym ja miał nagrywać przez dwanaście lat ten sam podcast, taki sam podcast, to ja bym po prostuwolałbym się młotkiem okładać po palcach. I ja na przykład też teraz od początku 2021 roku znowu zrobiłem twist i zmieniłem formułę podcastu. I stwierdziłem, że ja teraz nie będę zapraszał gości, będę nagrywał odcinki solo, nie będę nagrywał odcinków, które mają godzinę tam przeciętnie, tylko będę nagrywał odcinki, które mają 15 minut, bo ja sam chcę gdzieś poczuć pewną świeżość. I myślę, że to jest… To znaczy, pewnie nie dla każdego, jest bardzo ważne żebym ja czuł, że robię coś nowego i żebym ja miał taki z jednej strony dyskomfort, że to jest właśnie coś takiego, że ja mogę się jeszcze czegoś nauczyć a z drugiej strony miał poczucie, że to nie jest takie nudne i tak dalej. Oczywiście, jasne jest, że jeżeli my coś robimy, to my się pierwsi tym znudzimy, no bo obcujemy z tym dużo, dużo więcej niż ktokolwiek inny. Więc nie ma co skakać z kwiatka na kwiatek. Ale z drugiej strony też, myślę że nie ma co się bać takich zmian od czasu do czasu, o ile właśnie, nie są to zmiany co dwa odcinki. No bo to, rzeczywiście trudno by się tego słuchało. Wojtek: Rzeczywiście to takie znamiona chaosu w ogóle. Podoba mi się to co mówisz, bo to jest bardzo bliskie też temu co ja uważam, jak ja podchodzę czy staram się podchodzić do podcastu. Na początku rozmowy o gościach powiedziałeś, że starasz się szukać takiego gościa, z którym tobie będzie się rozmawiało dobrze. Teraz powiedziałeś, że szukasz form takich, żebyś się ty nie nudził, czyli patrz: rozwijał. I ja tu od razu przekładam to na drugą stronę, czyli tych, którzy są po stronie głośnika. Że skoro Tobie rozmawia się z gościem dobrze, to zakładam że się tego dobrze słucha. Jeśli Ty się nie nudzisz, bo się rozwijasz, eksperymentujesz, testujesz nowe formy, to oni tez będą tym zainteresowani. I tak mi się to bardzo mocno zazębia, że mówimy – ja się rozwijam, ja się uczę, ale przy okazji, po drugiej stronie głośników są tysiące, a w twoim przypadku pewnie setki tysięcy słuchaczy, którzy doświadczają tego i zapewne są tobie za to wdzięczni. Teraz chcę zapytać ciebie o taką rzecz – Ty w swoim podcaście czy swoim podcastem, w każdym odcinku dajesz bardzo dużą wartość słuchaczom, a co tobie daje ten podcast? Marek: Po pierwsze dziękuję za docenienie moich starań. Wiesz co? No masę rzeczy mi daje. Tak prawdę mówiąc, gdybym miał powiedzieć tak najbardziej, najbardziej górnolotnie – to w zasadzie można powiedzieć, że podcast daje w ogóle sens życia. Jak popatrzymy tak bardzo z lotu ptaka na nasze życie, to można wyróżnić, różnie to jest tam nazywane i kategoryzowane, ale można by wyróżnić takie trzy sfery – jest sfera pracy, generalnie tam zawodowej, jest sfera jakiejś relacji z ludźmi i jest sfera ,,ja”, gdzie ja potrzebuję zadbać o siebie. I w każdej z tych sfer podcast ma swoje miejsce. Przynajmniej u mnie, no bo przecież nie musi. Z jednej strony, jeżeli chodzi o mnie, że tak nieskromnie zacznę, to ten dyskomfort i robienie nowych rzeczy to jest coś, co jest elementem rozwoju osobistego. To powoduje, ze ja robię coś nowego, i że moje życie jest ciekawe, że czegoś się uczę, że mogę się przekonać jakie mam możliwości, w czym jestem lepszy, w czym jestem gorszy. Sprawdzam się tez jakoś kreatywnie i jestem w stanie to, co wymyślę, przełożyć na jakieś działanie, zweryfikować, zobaczyć jak mnie się z tym żyje, jak ludziom to się podoba, więc ta sfera ,,ja” jest moim zdaniem mega istotna i bez tego… W zasadzie bez tego się nie da nagrywać podcastu. Znaczy można potraktować podcast jako zadanie zlecone i no przecież są takie przypadki. Są ludzie wynajmowani do tego, żeby prowadzić podcasty – i można. Ale wydaje mi się, że dużo przyjemniej się to robi, jeżeli człowiek czuje, że ma z tego frajdę. Ja tak mam. Druga sfera, to są relacje i to jest fantastyczna rzecz, jeżeli chodzi o podcast właśnie. Bo z jednej strony są to relacje z gośćmi, których zapraszamy i też wiele mówi się o tym, że nagrywanie podcastów w formie wywiadów to jest wytrych do każdych drzwi. No bo możesz do każdego uderzyć i zapytać, czy byłby gościem w twoim podcaście i w większości przypadków się zgodzi. Jesteś w stanie sobie z każdym pogadać w sytuacji 1:1. Nawet jeżeli są to osoby bardzo zajęte, które nie mają takiego czasu 1:1 dla bardzo wielu innych osób, to dla podcastera ten czas znajdą. Ale druga część tych relacji, to są relacje ze słuchaczami. To jest niesamowicie cenne. Jak byłeś na dziesiątych urodzinach podcastu to pamiętasz tę atmosferę i ja do dzisiaj mam po prostu gęsią skórkę, jak sobie przypominam, jak tam było fantastycznie. A w rok później była konferencja Małej Wielkiej Firmy, tuż przed lockdown’em, gdzie znowu udało się taką atmosferę stworzyć i to w jeszcze większej grupie. I to jest niesamowite. Czuć, że po drugiej stronie są tacy ludzie, którzy po prostu cię lubią, którzy są ci wdzięczni za to, że się z nimi dzielisz tymi różnymi rzeczami, którymi się z nimi dzielisz, tą wartość, którą im dajesz. Powiem Ci ciekawostkę. Ja dzisiaj dostałem maila. Dostałem maila od Weroniki, która tam dziękowała mi właśnie za kurs podcastowy, który też robiła, ale napisała mi, ponieważ Weronika zajmuje się robieniem rzęs, to napisała mi, że gdybym chciał, to zawsze zrobi mi rzęsy. W sensie, nie mnie, bo ja pewnie nie będę chciał, ale gdyby chciała moja żona, albo córka, to ona bardzo chętnie. Więc to aż się człowiekowi twarz rozjeżdża w uśmiechu jak czyta takie rzeczy. A trzecia sfera to jest praca, która faktycznie, tak jak wcześniej powiedziałem, można potraktować podcast jako pracę, ale jeżeli dołączymy do tego te dwa komponenty wcześniejsze, czyli ,, ja” i ,,relacje” to ta praca ma dużo większą wartość i daje dużo większą satysfakcję w moim przekonaniu. Bo można po prostu zarabiać dzięki podcastom, na różne sposoby i dla mnie też podcast staje się w coraz większym stopniu pracą, czyli staje się czymś, co przynosi mi dochód. Więc to… Podsumowując, wszystkie sfery życia, które… o które chcielibyśmy zabrać mogą być za pomocą podcastu zadbane. Wojtek: Zacząłeś od sfery ,,ja” to od razu mi się skojarzyło takie porównanie, które, chyba dosyć często też powtarzam, bo czasami mamy wrażenie, że nie chcemy, nie lubimy mówić ,,ja”, ,,moje potrzeby” – to jest takie egoistyczne. Zostaliśmy tak trochę wychowani. Natomiast dbanie o ja jest podstawą bytu. Bo to generalnie szkolenie na pokładzie samolotu jest: jeżeli masz założyć maseczkę dziecku to najpierw załóż sobie, najpierw zadbaj o swoje bezpieczeństwo, swój komfort, swoje właśnie ,,ja”, o którym mówisz. I to jest, myślę kluczowe, by przestać traktować swoje ,,ja” jak takie heh… takie trochę wiesz… taką fałszywą skromność z jednej strony, takie udawanie. ,,Ja” jest ważne. Koniec. O to trzeba zadbać, i prawdopodobnie nawet w pierwszej kolejności. I mówiliśmy też o takich perełkach, które masz u siebie w podcaście. Jedną z takich perełek jest ewidentnie Miłosz Brzeziński, który u ciebie był kilka razy – był na dziesiątych urodzinach Mojej Wielkiej Firmy, a później Miłosz był w każdym podcaście i w każdym się go fajnie słucha. Tylko to… też jest to, co odpowiedziałeś. W momencie, kiedy masz gościa, który w krótkim czasie występuje w kilku różnych kanałach podcastowych, telewizyjnych – to nie ma aż tyle treści, żeby nie powtarzać pewnych momentów, pewnych historii, i po prostu. Ale z drugiej strony, tak trochę jeszcze zagadując, to że ktoś słucha podcastów nie oznacza, że twój słuchacz jest moim słuchaczem, a mój słuchacz twoim słuchaczem i tak dalej. Jakby łączenie później tych społeczności, poprzez udostępnianie sobie gości a nawet mówienie o tym, że byłem w takim czy innym kanale, powoduje, że my sobie wszyscy podkasterzy, w dużej wielkiej rodzinie, pomagamy tak naprawdę. To, co teraz się dzieje na przykład z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy, z twoją wizytą w TVN-ie, etc, etc. To jest wszystko na rzecz tego, żeby promować słuchanie podcastów. Powiedziałeś też, że Weronika napisała do ciebie, a ja ci tutaj tylko pokażę. Słuchacze nie będą widzieć, ale ja wrzucę zdjęcie. Ja na przykład dostałem coś takiego od jednej z słuchaczek, ale też autorki wierszyków do bajkowego podcastu z kolei, która już kolejny raz wysłała mi własnoręcznie robione maskotki dla słuchaczy podcastu. Więc to jest faktycznie niesamowite. Marek: Tak. To jest taki kontakt z żywym człowiekiem, który jest po drugiej stronie. To jest coś tak niezwykłego. Ja zawsze kiedy rozmawiam z początkującymi podcasterami, którzy się stresują, że tutaj nie mają jeszcze zbyt wielu odsłuchań i tak dalej, ja mówię – Nie patrz na słupki, nie patrz na statystyki, tylko staraj się zaangażować ludzi po drugiej stronie. Staraj się, żeby ktoś po drugiej stronie wysłał ci maila. Niech to będzie twój cel. Bo jeżeli to osiągniesz, to ci słuchacze przyjdą. To zawsze wymaga czasu, ale jeżeli nauczysz się ich angażować od początku, to pójdzie ci to wiele szybciej. Dlatego że ludzie, których zaangażujesz poczują zupełnie inny poziom kontaktu z tobą i będą dużo chętniej… no na przykład mówić swoim znajomym, że jest taki podcast jak twój. Wojtek: Dokładnie tak, a to jest bardzo ważne. Weronika powiedziała, że też skończyła twój kurs, jeśli dobrze zrozumiałem twoją wypowiedź. Marek: Tak. Podcast PRO, kolejna edycja. Kolejni przeszkoleni, kolejni nowi podcasterzy. Do dzisiaj wielu z tych, którzy ten kurs ukończyli, publikują konsekwentnie i systematycznie. Wojtek: Skąd pomysł? Dla kogo to? Jak wyglądał proces przygotowania tego kursu? Już tak w takiej pastylce, bo to jest kombajn. Bo to jest jakby kurs, który nie usiądziesz w dwie godziny i nie przerobisz kilku filmików. Tylko to jest grupa na Facebooku, to jest zaangażowana społeczność Marek: Tutaj nie będzie chyba dużym zaskoczeniem, że tak naprawdę początek tego kursu wziął się z podcastu. To znaczy, jednym z moich gości w podcaście była Marta Krasnodębska i gdzieś w takich rozmowach już po nagraniu, gdzieś z Martą kiedy rozmawialiśmy, wymienialiśmy się różnymi doświadczeniami, jako że ona mieszka w Wielkiej Brytanii i dużo dłużej niż ja, więc pytałem ją o różne rzeczy. On mnie pytała o różne rzeczy, z kolei związane z tam, jeszcze z Polską i też biznesem. No i gdzieś spotkaliśmy się na konferencji, w ogóle w Londynie. I ona doradziła mi, żebym zrobił kurs robienia podcastów. Bo dla mnie to było jakoś… No w ogóle nie przyszło mi to do głowy. To zbyt blisko mnie, prawdopodobnie, żebym był w stanie to zauważyć. I kiedy Marta rzuciła taką propozycję to pomyślałem – hm, no może rzeczywiście to nie jest zły pomysł. Zacząłem od tego, że zapytałem moją społeczność, czyli generalnie słuchaczy podcastu, o to, co ich powstrzymuje przed nagrywaniem własnego podcastu. Dlaczego tego nie robią. I tam się pojawiło bardzo wiele ciekawych odpowiedzi, które pokazały mi też zakres tematyczny jaki powinien mieć taki kurs. Bo taki najbardziej oczywisty kierunek, w którym idą kursy podcastowe, no to jest głównie kierunek techniczny. Czyli jak to zrobić, żeby wziąć mikrofon, włączyć nagrywanie, nagrać swój głos, później to obrobić, zmontować, wrzucić na odpowiednią platformę i żeby ludzie mogli tego posłuchać. Ale, okazało się, że to wszystko się nie zadzieje, jeżeli nie pokonamy pewnych barier, które mamy w swojej głowie. Więc z tego powodu spora część kursu to jest poradzenie sobie z tymi barierami. Czyli ja już na etapie sprzedaży kursu mówię o bardzo wielu barierach, które się powtarzają, bo już mam je pokategoryzowane, można powiedzieć. I tutaj niewiele jest w stanie mnie zaskoczyć. Niewiele jest powodów dlaczego ludzie myślą o nagrywaniu podcastu, ale nie do końca są zdecydowani. Więc rozbrajam po kolei te różne obiekcje i pokazuje im możliwości, bo bardzo często jest tak, że oni po prostu nie zdają sobie sprawy z takich rzeczy, które dla mnie są oczywiste. Nie robią tego jeszcze, albo nie dotarli do tej pory do pewnych informacji, to coś tam wydaje im się przerażające. Więc sprowadzam to do takiego bardzo prostego poziomu i też staram się odczarować trochę to nagrywanie podcastu, bo można naprawdę z podcastowania zrobić doktorat. Można zrobić różne cuda. Można obudować się sprzętem, można nawymyślać przeróżnych tam, nie wiem, filtrów, konfiguracji, szmerów, bajerów i nie wiadomo jeszcze czego, ale wcale nie trzeba. To znaczy, to że ktoś to zrobi, to wcale nie znaczy, że on nagra lepszy podcast – on może mieć więcej sprzętu, być może ten sprzęt będzie odrobinę lepiej brzmiał, ale to nie znaczy, że ludzie będą go chętniej słuchać z tego powodu. Bo nie znam żadnej osoby, która wybierałaby podcast jakiego chce posłuchać, w taki sposób, że odpala sobie dziesięć próbek różnych podcastów i analizuje: ,,Hm, tutaj ten dźwięk jakiś taki płaski, a tutaj są basy za bardzo podbite – o nie, nie. To tego nie będę słuchać”. Ludzie tak nie wybierają podcastów. Wojtek: Dokładnie. Marek: Ludzie po prostu słuchają tego, co ich interesuje, co z nimi rezonuje, co trafia do nich w jakiś sposób. Więc stworzyłem ten kurs w taki sposób, żeby też nauczyć tych początkujących, głównie podcasterów, żeby od początku, od momentu, kiedy zaczynają myśleć o swoim podcaście, wbudowali w ten podcast coś, co będzie wartościowe dla określonej grupy odbiorców. I to jest… To jest podstawa. Bez tego, być może nie każdy podcaster, który dzisiaj ma już, nie wiem, 100 odcinków na koncie, myślał o tym w ten sposób na starcie, ale każdy podcaster, który zbudował społeczność, z czasem do tego doszedł. I jeśli nie nauczył się tego na kursie, to doszedł do tego metodą prób i błędów. To jest najlepszy sposób, żeby ten podcast rzeczywiście miał zaangażowanych odbiorców i żeby ktoś chciał go słuchać. Więc no… tak to się odbywało. I oczywiście wszystkie te elementy związane ze sprzętem, techniką, montażem, też tam w tym kursie są. Przy czym, mówię – staram się je pokazać w jak najprostszy sposób, tak żeby jak najmniejszym nakładem wysiłku, takiego włożonego na przykład w opanowanie różnych narzędzi, każdy był w stanie ten podcast nagrać. Bo nie chodzi o to, żeby zostać inżynierem dźwięku tylko żeby nagrać coś takiego, co ludzi zainteresuje i czego będą chcieli słuchać. Wojtek: Marku, bardzo podoba mi się rozmowa z tobą. Ja mam wielką frajdę rozmawiając, i myślę, że słuchacze będą mieli dokładnie taką samą, bo premiera będzie już za dwa tygodnie w piątek, naszej rozmowy. Czyli pierwszy piątek lutego, jeśli się w kalendarzu nic nie pozmieniało. Ale na koniec zawsze swoich gości też pytam – jaką książkę lubi? Jakie książki poleciłbyś słuchaczom podcastu Rozwój osobisty dla każdego? Marek: To jest bardzo trudne dla mnie pytanie, no bo ja sporo tych książek przerabiam, ale jest taka książka, która wydaje mi się, każdy powinien ją przeczytać. No, źle brzmi, bo nie ma książek dla każdego, ale myślę, że słuchacze twojego podcastu, kiedy przeczytają tę książkę, a jeszcze lepiej – posłuchają audiobooka – to naprawdę uznają, że to był bardzo dobrze spędzony czas. I to jest książka Wy wszyscy moi Ja Miłosza Brzezińskiego. Książka, która… Mówię o słuchaniu, dlatego że dla mnie osobiście słuchanie Miłosza Brzezińskiego, kiedy czyta swoje książki jest dużo… Znaczy, dużo lepiej ta treść do mnie trafia, niż wtedy, kiedy ja to sam czytam swoim głosem w swojej głowie. Więc dlatego polecam audiobook. A poza tym, jeśli ktoś słucha podcastu, to prawdopodobnie też lubi słuchać audiobooków, więc wersja audiobookowa Wszyscy moi ja. I ten tytuł jest strasznie dziwny. Jak ja go zobaczyłem pierwszy raz, to w ogóle nie wiedziałem o co chodzi. Jak to wy wszyscy moi ja? I ten tytuł może…, żeby nie wchodzić za głęboko, wynika z tego, że my sami jesteśmy odrobinę bardziej skomplikowani niż nam się wydaje. I to, że my podejmujemy pewne decyzje, zachowujemy się w określony sposób to nie tylko wynika z tego, że my sobie coś postanowiliśmy i to robimy, ale to wynika z bardzo wielu innych rzeczy. I w tej książce jest napisane właśnie z czego to wynika, że my zachowujemy się tak, jak się zachowujemy i to jest super ciekawa książka. Można się przy niej pośmiać, jak przy wszystkich książkach Miłosza Brzezińskiego. On ma genialne poczucie humoru. Ja przeczytałem tę książkę już jakieś chyba trzy lata temu, ale od tamtej pory nie przeczytałem niczego lepszego, jeżeli chodzi o tę tematykę. No bo są oczywiście książki na różne tematy, takie bardziej specjalistyczne, ale Wy wszyscy moi ja to jest dla mnie numer jeden. Wojtek: Świetnie. Ja się zgodzę z Tobą, bo faktycznie rzadko kiedy audiobook czytany przez autora słucha się tak dobrze, jak utwory czytane przez Miłosza, bo trafiłem już na kilka takich, gdzie tytuł i sama książka – bardzo wartościowe, ale nie byłem w stanie przesłuchać i wybrałem książkę do przeczytania. A już najgorsze są takie, gdzie bardzo chcę je przeczytać, bardzo chcę je wysłuchać a okazuje się, że jest w wersji czytanej przez robota. Więc automatycznie to odpada, tego się nie da słuchać, a ksiązki są niedostępne, prawda? Marek: O tak. Wojtek: Faktycznie, powiem że ten tytuł jest taki Miłoszowy trochę, nie? Wy wszyscy moi ja to jest takie bardzo pasujące do Miłosza. Czy jeszcze jakąś książkę Marku chciałbyś polecić? Marek: Z takich książek, które czytałem ostatnio bardzo dobrą książką na przykład jest… Ja po angielsku sporo czytam. Jest taka, którą czytałem ostatnio i która zrobiła na mnie też spore wrażenie i to jest książka pod tytułem Badass, czyli wymiatacz, powiedziałbym po polsku. I książka mówi nam… Wojtek: Grzeczniej. Marek: Tak, jak sprawić, żeby nasi klienci, czy tam jest mowa o użytkownikach, dlatego, że autorka tej książki, czyli Kathy Sierra, to jest osoba, która jest z branży IT, ale konkretnie ona zajmowała się tworzeniem gier. Więc tam są użytkownicy gier video. Więc tam jest mowa o użytkownikach i jak to zrobić, żeby ci nasi użytkownicy stali się właśnie tymi wymiataczami. Tyle mam myśli w głowie, że aż mi się trudno wysłowić. Ale, chodzi o to, że jeżeli chcemy, żeby ludzie korzystali z naszych produktów to niekoniecznie powinniśmy położyć nacisk na… Znaczy powinniśmy położyć nacisk na produkt, ale nie w bardzo specyficzny sposób. W taki sposób, żeby tak naprawdę liczyło się to, co ten produkt pozwala zrobić naszemu użytkownikowi. To sukces użytkownika jest takim ostatecznym celem, do którego powinniśmy dążyć. No i Kathy Sierra pokazuje w tej książce jak to zrobić, żeby z jednej strony temu naszemu użytkownikowi czy klientowi, w ogóle chciało się rozwijać z tym naszym produktem i wchodzić w te nasze kolejne poziomy i nie utknąć na poziomie ,,Ja jestem średniozaawansowany”, tylko żeby chciał zostać wymiataczem, żeby chciał być naprawdę takim guru, jeżeli chodzi o to narzędzie, które my mu dajemy. I też jak zabezpieczyć go przed różnymi rozpraszaczami. No bo kiedy wkraczamy na jakąś ścieżkę, to potrzebujemy nie tylko motywacji, żeby tą ścieżką iść dalej, ale potrzebujemy też trochę takich tarcz, żeby wszelkie tutaj, dystraktory i pokusy, które są po drodze, nas z tej ścieżki nie ściągnęły. I ona to w tej książce opisuje. I ta książka jest też zupełnie inną… napisana w zupełnie innej formie niż te książki, które ja widziałem do tej pory. Bo ona jest napisana trochę jak czyta się ją trochę jakby się uczestniczyło w prezentacji i oglądało… czy słuchało autorki pokazującej slajdy. Bo ta książka jest graficzna w dużej mierze. Tam jest stosunkowo niewiele słów. Jest ich sporo na przestrzeni całej książki, ale kiedy patrzymy na stronę, to tam jest dużo światła, tam są jakieś dymki, tam są jakieś obrazki, jakieś grafiki i to wszystko powoduje, że tą książkę lepiej się rozumie, lepiej się zapamiętuje, chce się ją czytać dalej i ona zdecydowanie wyróżnia się też na tle innych książek biznesowych i nie tylko. Także Badass: Making Users Awesome, chyba taki jest podtytuł, jeżeli dobrze pamiętam. Wojtek: Sprawdzę i na pewno podlinkuję to do podcastu. Marek: Właśnie, już sięgnąłem na półkę – Making Users Awesome – tak. Czarna okładka, z czerwonym dużym napisem Badass. Wojtek: Nierozpraszająca, bym powiedział. Bardzo też rozmyślnie zaprojektowana. Czuję się bardzo mocno zachęcony do przeczytania, tak twoim opisem tej książki, więc też jest to niebywały dar. Marku, i jeszcze na koniec – ty mówisz, że dostajesz maile, dostajesz różne zapytania, ja z tobą umawiałem się, chyba zacząłem przez LinkedIn, a skończyliśmy na Facebooku, o ile dobrze pamiętam, gdyby ktoś chciał do ciebie napisać z słuchaczy podcastu, cokolwiek, to gdzie najlepiej, żeby z tobą się skontaktować, żeby uzyskał jakąś odpowiedź od ciebie? Marek: Najlepiej, jeżeli ktoś chce zapamiętać albo może zapamiętać adres mailowy, to jest marek@ ale nie musi zapamiętywać, bo jeżeli wejdzie na stronę i tam wejdzie w zakładkę kontakt, to tam jest formularz kontaktowy, który wszystkie wiadomości tam zostawiane przesyła właśnie na ten adres e-mail. Także to jest moja skrzynka. Ja tę skrzynkę nie tylko ja ją odczytuję, dlatego, że odczytuje ją też Kasia – moja asystentka, bo bardzo często przychodzą tam różne takie pytania proste/techniczne, więc ona wtedy odpowiada od razu dużo szybciej niż ja bym to zrobił. A jeżeli to jest jakaś taka sprawa rzeczywiście na którą ja powinienem odpowiedzieć to wtedy trafia to do mnie. Wojtek: Super, to mamy wszystko – mamy świetną rozmowę, mamy książki polecone przez ciebie, mamy kontakt do ciebie. Bardzo ci dziękuję. Marek: To ja bardzo dziękuję za zaproszenie. Bardzo mi miło i strasznie się cieszę, dlatego że pamiętam jak, nie wiem czy ty to pamiętasz, ale jak byłeś na urodzinach Małej Wielkiej Firmy to tam była ekipa, która zbierała wypowiedzi i twoją wypowiedź tam nagrali w tym klipie i pomyślałem sobie: Kurcze, jakie ty fajne rzeczy tam powiedziałeś, jak mi się miło zrobiło… No i gdzieś wiesz, minęły dwa lata od tamtej pory, gdzieś tam się spotykamy w różnych sytuacjach, nie tylko internetowych nawet, znaczy wtedy gdy jeszcze można było się przemieszczać normalnie. Wojtek: Tak. Per casterem dpf w Poznaniu. Marek: Tak. To jest znowu mega miłe i to jest znowu ten element relacji podcastowych. To jest coś takiego, czego byśmy nie mieli, nie nagrywając podcastów. Więc no oby tak dalej, zachęcam, naprawdę wszystkich do tego, żeby chociaż spróbowali nagrywać podcasty. Nie każdemu się to spodoba, nie każdy się w to wkręci. Ale jak się wkręci, to jest bardzo duża frajda. Rozwój osobisty dla każdego. Wojtek: Mam nadzieję, że ta rozmowa była dla ciebie równie sympatyczna jak dla mnie. Osobiście bardzo lubię Marka i lubię słuchać jego podcastów. Słuchałem bardzo wielu odcinków i bardzo często odwiedzam jego stronę. Myślę, że ty jeśli słuchasz jego podcastów, również docenisz walory i nakład pracy jaki Marek wkłada w to, aby regularnie, oczywiście ta regularność jest różna, ale regularnie publikować te podcasty i za każdym razem zainteresować słuchaczy. Myślę, że wielu podcasterów może się cały czas jeszcze od Marka wiele uczyć. Ja próbuję uczyć się od Marka i innych doświadczonych podcasterów. Również tych, którzy publikują poza granicami naszego kraju. Dziękuję ci za wysłuchanie tego odcinka podcastu. Dziękuję też patronom za wsparcie, za ich zaangażowanie, za to że dopingują mnie do nagrywania kolejnych odcinków, do uczenia się, do zapraszania ciekawych gości, ale też do wykorzystywania pytań, jakie podrzucają do mnie czasem. Pełna lista patronów jest na stronie w opisie tego podcastu. A jeśli dotrwałeś do tego momentu i uważasz, że treści które publikuję są ciekawe, wartościowe, zainteresowały cię w jakiś sposób i chcesz dołączyć do grona patronów i przekonać się jak to jest być patronem to serdecznie zapraszam cię na stronę Serdecznie dziękuję i zapraszam za tydzień, w piątek, na kolejny odcinek. Wszystkiego dobrego.

Artur spadł mi jak z nieba. ELEONORA - Teraz dopiero cię poznajemy, ty hipokryto. Ukrywałeś się przed nami. 72 EUGENIUSZ - A tak, ukrywałem się. Cierpiałem przez tyle lat. Nienawidziłem was za wasz upadek, za waszą degrengoladę i milczałem. Byliście silniejsi. Teraz nareszcie nadeszła chwila, kiedy mogę wam to powiedzieć w oczy.

Już wtedy żołnierze na miejscu, na różnych szczeblach wojskowej hierarchii, mówili mi, że kwestią raczej dni niż tygodni jest wzięcie i Siewierodoniecka, i sąsiadującego z nim Lisiczańska, ale także terenów w kierunku największych miast reszty kontrolowanego przez Ukraińców Donbasu – Kramatorska i Słowiańska. Na Wschodzie bez zmian Kiedy piszę te słowa, Rosjanie wzięli Siwierodonieck, Lisiczańsk i posunęli się na ponad 20 km na Kramatorsk i Słowiańsk. Foto: Marcin Wyrwał / Marcin Wyrwał Ulica w Siewierodoniecku podczas walk o miasto w maju. Piszę to bez satysfakcji, że oto ja miałem rację, a ktoś inny nie miał. Przestałem się i dziwić, i oburzać na tworzone już od miesięcy przez krajowych komentatorów historie o rychłym załamaniu się rosyjskiej ofensywy. Bez większych już emocji, ale jednak powtarzam, że takie historie są po prostu szkodliwe. Po pierwsze, najzwyklej w świecie zakłamują rzeczywistość. Po drugie, usypiają i tak już coraz mniej chętny do pomocy Zachód. Bo po co pomagać, skoro wszystko idzie tak dobrze? Geografii nie da się oszukać – pewne rzeczy można zobaczyć i usłyszeć jedynie na miejscu. Tylko jeśli człowiek uświadomi sobie, że tu na Donbasie słyszy dokładnie te same diagnozy od miesięcy, zrozumie, w którą stronę to wszystko zmierza. Przykład: Maj. Rozmawiam ze zwykłym frontowym żołnierzem u wulkanizatora w Kramatorsku. Żołnierz mówi: "Cały czas w nas strzelają, a my nie mamy za bardzo czym odpowiadać. Fosfor jest problemem. Wczoraj zrzucili na las, w którym staliśmy. Las spłonął, a razem z nim nasze ciężarówki". Czerwiec. Podobna rozmowa w sztabie jednego z batalionów, którą w całości mogą państwo usłyszeć w dostępnym na Onecie reportażu "Drony i Artyleria". Pytam oficera: "Ile dział tu potrzeba?" On odpowiada: "Gdyby M777 [nowoczesne brytyjskie haubice – red.] było chociaż tak 10, przy czym pocisków też musi być tyle, żeby nie musieć ich liczyć co do jednego i nie oszczędzać na nich". Dopytuję: "A u Rosjan dużo dział?" Odpowiedź: "Oni z nich strzelają bez przerwy. Na nasz jeden wystrzał odpowiada 20. Robią to po staremu: wiedzą, że jesteśmy gdzieś tu, wybierają sektor na mapie i wypalają go artylerią do gołej ziemi". Lipiec. Weteran jeszcze z 2014 r.: "Siedzimy w okopach dosłownie na kilometr czy dwa od ich pozycji. Walą bez przerwy. Czasem całymi dniami nie wychodzimy z okopów. Śpimy tam, jemy i załatwiamy swoje potrzeby. Każdego dnia spada fosfor. Amunicji nie starcza". Foto: Marcin Wyrwał / Marcin Wyrwał Żołnierz pokazuje fosfor wypalony po rosyjskim ostrzale. I jeszcze raz lipiec. Tym razem w biurze wysokiego urzędnika wojskowego w Dnipro, milionowym mieście oddalonym od linii frontu z obwodem chersońskim o 100 km, a od tej na Donbasie – nawet 200. Rzucam ogólne pytanie: "Jak sytuacja?". "A co ja ci mam powiedzieć? Katastrofalna" — odpowiada urzędnik, po czym podchodzi do ogromnej mapy na ścianie: "Można powiedzieć, że to jeszcze daleko, ale jak się przypatrzeć, to idą z trzech stron: od północy, wschodu i południa. Jeśli przejdą linie zabezpieczeń w Słowiańsku i Kramatorsku, to następna linia na Dnieprze". Nie wszyscy z państwa muszą znać geografię Ukrainy, ale polecam spojrzeć w tej chwili na mapę i sprawdzić, którędy płynie Dniepr, aby pojąć prawdziwy sens słów tego oficera. Dalsza część tekstu pod materiałem wideo: Młyny Kremla sprawnie mielą Artyleryjskie młyny Kremla na Donbasie mielą powoli, ale sprawnie. Od połowy kwietnia do końca maja Rosjanie zajęli 450 km kw. Ukrainy, prawie tyle co obszar Warszawy. Już w czerwcu wzięli 1500 km kw. – tyle, co trzy Warszawy. Znów słyszę z Polski żarciki, że w takim tempie zajęcie całej Ukrainy zajmie im dziesiątki lat. Gdyby tylko wojna chciała być matematyką… Autorzy podobnych żartów zapominają, że Rosjanie przeszli w Ukrainie w fazę wojny na wyniszczenie. Sami tracą ludzi, ale mają z czego dobierać. Żyjący w głębokim ubóstwie Buriaci, Kałmucy, Dagestańczycy, Jakuci, Tuwińcy przebierają nogami, aby dostać bilet do lepszego świata w postaci żołdu, który – tak długo jak będą żyć – odmieni byt nie tylko ich, ale całych ich rodzin. Startujący z niższego poziomu populacji Ukraińcy wykrwawiają się w strasznym tempie. Na początku czerwca prezydent Zełenski mówił, że każdego dnia Ukraina traci z donbaskiego pola walki ok. 500 ludzi, z czego 60-100 zabitych, a reszta to ranni niezdolni do dalszej walki. Nie minęły dwa tygodnie, a gen. Ołeksij Hromow z ukraińskiego Sztabu Generalnego mówił o 1000 ludzi niezdolnych do walki, z czego 200-500 zabitych – wszystko to w skali jednego dnia. Giną najcenniejsi żołnierze, ci którzy ze względu na swoje doświadczenie stoją na pierwszej linii. Dopiero po kilku tygodniach rosyjskiej ofensywy dowiedziałem się o śmierci mojego znajomego, Jaszki Cygankowa, wyjątkowego specjalisty, który jeszcze w 2014 r. skutecznie naprowadzał ukraińską artylerię na rosyjskie i separatystyczne cele. Zginął w pierwszych dniach walk, jego ciało zostało gdzieś na zagarniętych przez Rosjan terenach. Jeszcze bardziej dobitny przykład: Oleg Kucyn "Kum", założyciel batalionu Sicz Karpacka. Jego także poznałem w 2014 r. we wsi Pieski pod donieckim lotniskiem, o który wówczas toczyły się ciężkie boje. Człowiek legenda i żołnierz legenda. Jego wojskowego doświadczenia nie da się przecenić. Jeszcze w maju zawiózł mnie na front, dzięki czemu mogłem nakręcić reportaż z życia jego jednostki (w którym zresztą sam wystąpił). W czerwcu zginął w tym samym miejscu. Foto: Marcin Wyrwał / Marcin Wyrwał Ołeh Kucyn "Kum", założyciel batalionu Sicz Karpacka, podczas naszej ostatniej rozmowy. Takich żołnierzy nie zdołają zastąpić rezerwiści. Wczoraj rozmawiałem z byłym operatorem polskiej jednostki specjalnej Grom, który pokazywał mi, jak szkoli Ukraińców przygotowujących się do wojny. Aktorzy, pracownicy naukowi, sprzedawcy, budowlańcy, a nawet śpiewak operowy. Tacy ludzie idą na wojnę. Kiedy regularną armię szkoli się miesiącami, oni mają na przygotowanie zaledwie parę tygodni. "Stara wojskowa maksyma: wojnę zaczynają zawodowcy, a kończą rezerwiści" – powiedział mi ze smutkiem nasz operator, spoglądając na energiczne, acz często nieudolne starania żołnierzy z przypadku. Wojna po amerykańsku "Ale Ukraina ma wreszcie HIMARS-y!" — słyszę znowu głosy z Polski, okraszone zachwytami, jak to amerykańskie systemy rakietowe młócą rosyjskie zaplecze. Tak, wieloprowadnicowe systemy HIMARS są bardzo skuteczne. Ale jest ich w Ukrainie osiem, a cztery kolejne mają zostać dosłane przez Amerykanów. Na ile to wystarcza? Minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow oświadczył, że kraj potrzebuje 60 takich systemów, tylko aby powstrzymać Rosjan, a 100, żeby przejść do skutecznej kontrofensywy. To realistyczne obliczenia. Potwierdzają je w różnych źródłach amerykańscy specjaliści z zakresu uzbrojenia. Dlaczego Amerykanie nie dosyłają większej liczby ciężkiego sprzętu, który pozwoliłby Ukrainie wypchnąć Rosję z jej terytoriów? W "The New York Times" czytam wypowiedzi anonimowych urzędników z administracji prezydenta Bidena, że USA osiągnęły lub wkrótce osiągną swoje "strategiczne cele". A strategicznymi celami Amerykanów (nie Ukraińców) jest zapewnienie przetrwania niepodległej Ukrainy, uniknięcie "konfliktu supermocarstw" i wzmocnienie ładu międzynarodowego skupionego "wokół zachodnich wartości". Amerykański przekaz dla Ukraińców jest prosty: nie macie jednej piątej swojego terytorium, ale macie niepodległość, przynajmniej na teraz. Takie rozwiązanie Amerykanie nazywają "strategicznym zwycięstwem Ukrainy" i "strategiczną porażką Rosji". Co na to Ukraińcy, którzy w tym momencie nie mają ponad 20 proc. swojego terytorium? Bliższa ciału koszula, więc przełóżmy to na straty terytorialne Polski. Nasz kraj liczy 312 tys. km kw. Załóżmy, że w wojnie straciliśmy do tej pory województwa: podkarpackie, małopolskie, śląskie i dolnośląskie. To mniej więcej 20 proc. naszego terytorium. Nie mamy Rzeszowa, Krakowa, Katowic i Wrocławia. Do tego zginęły dziesiątki tysięcy naszych ludzi, a setki tysięcy znajdują się pod okupacją. Miasta i przemysł są zrujnowane, a nasza gospodarka skurczyła się właśnie o połowę. To wszystko przy perspektywie, że kraj, który nas zaatakował, dozbroi się przez kolejne lata, by ruszyć dalej, tak jak po 2014 r. Rosja dozbrajała się, aby podjąć kolejny atak na Ukrainę w 2022 r. I w tej sytuacji światowy hegemon przekonuje nas, że właśnie osiągnęliśmy "strategiczne zwycięstwo", bo na tę chwilę pozwolono nam zachować niepodległość. Rosjanie pójdą dalej Wracając do Donbasu. Kiedy słyszymy, że jest to region przemysłowy, przychodzi naturalne skojarzenie z krajobrazem usianym kopalniami i fabrykami. To też znajduje się na Donbasie, ale przede wszystkim Donbas jest wyjątkowo zielonym, zachwycającym piękną przyrodą obszarem. Gdyby nie wszechobecne o tej porze roku słonecznikowe pola, najbardziej kojarzyłby mi się z polskim Podlasiem. Z czysto emocjonalnego punktu widzenia boli mnie serce, gdy widzę, jak ten region jest degradowany, albo po prostu znika za rosyjską linią frontową. Jako dziennikarz opisuję uporczywą walkę ukraińskich żołnierzy, zaznaczając, że różnica sił jest w tej chwili ogromna. Relacjonuję też coraz cięższe ostrzały donbaskich miast. Podczas ostatniego pobytu na Donbasie po raz pierwszy na tej wojnie bezpieczniej się czułem w znajdującej się w jednej z przyfrontowych wiosek jednostce wojskowej niż w dużym mieście Kramatorsku. Eksplozję, którą państwo widzą na tytułowym zdjęciu, uchwyciłem, przejeżdżając przez główny plac tego największego miasta w kontrolowanym przez Ukrainę Donbasie. I nie była to jedyna eksplozja tego dnia w tym mieście. Foto: Marcin Wyrwał / Marcin Wyrwał Dziura po eksplozji rosyjskiego pocisku na głównym placu Kramatorska. Donbas składa się z obwodów ługańskiego i donieckiego. Obwód ługański został całkowicie zagarnięty przez moskiewskie wojska. Z donieckiego została Ukraińcom niecała połowa, ale z każdym dniem i tygodniem jest go coraz mniej. Jeżeli Zachód nie zdecyduje się na realną, a nie kroplówkową pomoc Ukraińcom, Donbas zostanie stracony. Rosjanie pójdą dalej.
Amortyzatory należy dobierać według zaleceń producentów. Nieprawidłowy dobór amortyzatorów pod kątem naszego samochodu może doprowadzić do uszkodzeń części współpracujących z amortyzatorami. Dlatego w zakresie doboru amortyzatorów warto zdać się na opinię profesjonalistów. Unikajmy także najtańszych, budżetowych produktów.
Więcej wierszy na temat: Miłość « poprzedni następny » Jak gradobicia burze i wichury Tak w mym sercu zmiany I przeżywa ono tortury Kochaj Janka serce mówi Przyjaźń daruj Pawłowi Ceń Andrzeja jako dobrego przyjaciela Lecz to wszystko nic nie znaczy Sercu nic nie daje Bo naprawdę kocham tylko Ciebie Tego jedynego Serce tak wybrało I tylko bije ono do Ciebie Napisany: 2014-05-27 Dodano: 2014-05-27 09:05:22 Ten wiersz przeczytano 339 razy Oddanych głosów: 3 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie « poprzedni następny » Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej »
Στίχοι από TERAZ JUŻ WIEM με Trill Pem feat. Kizo: Nigdy nie mogłem zrozumieć co oznacza słowo kochać, Co oznacza miłość i czy nie jest to na pokaz, Czy to
Mieszkanie (zwane inaczej moim polem bitwy) dalej jest w powijakach, jednak remont zaczyna wchodzić w najprzyjemniejszą fazę, czyli malowanie, urządzanie i wszystkie inne anie. Jedną z podstaw aranżacji jest bez wątpienia dobór kolorów we wnętrzu. To taka baza, która determinuje w dużej mierze klimat, a często również styl pomieszczenia. Być może dla niektórych sprawa jest prosta. Jednak dla podobnych mi zapaleńców, którzy mają za sobą kwadryliony obejrzanych zdjęć z inspiracjami i milion pomysłów na minutę, w tym momencie zaczynają się schody. Co prawda są to wdzięczne schody (wdzięczne schody brzmią jak wytwór odmiennych stanów świadomości, chociaż akurat w takim stanie jeszcze urządzać nie próbowałam), ale jednak na coś zdecydować się trzeba. Przydałoby się wziąć pod uwagę również zdanie innych mieszkańców, aby wszystkim żyło się dobrze. Na szczęście w tym przypadku mam do czynienia z wyjątkowo otwartym na eksperymenty mieszkańcem 🙂 Dobór kolorów we wnętrzu – teoria Na początek warto zapoznać się z wiedzą teoretyczną, żeby mieszkaniu nie zrobić krzywdy. Ok, jestem zwolenniczką odrobiny szaleństwa, ale trzymanie się pewnych zasad sprawi, że mimo odważnych pomysłów pomieszczenie będzie wyglądać spójnie – unikniemy chaosu i wrażenia nieporządku (mimo najbardziej szalonych pomysłów!). Podstawowe zasady Jasne kolory powiększają wnętrze, a ciemne pomniejszają. Z reguły lubimy przestrzeń, więc najczęściej (słusznie) wybieramy jasną kolorystykę, która optycznie powiększa pomieszczenie. Na ciemne barwy szybciej zdecydują się szczęściarze posiadający większe ilości metrów kwadratowych. Pamiętaj o tym, że stosowanie jasnych i ciemnych kolorów w tym samym wnętrzu wpłynie optycznie na jego proporcje. Jeśli jesteś podobnie nawiedzony jak autorka tego bloga i mimo małego mieszkania chcesz uzewnętrznić swoją ciemną duszę (a to mi suchar wyszedł…), dobrym rozwiązaniem będzie użycie ciemnych kolorów na jednej ścianie lub tylko w dodatkach czy meblach. Urządzając mały pokój z butelkowozieloną ścianą (aka wyrzyg puszczy) i ciemnymi meblami zdecydowałam się ustawić największe z nich, czyli szafę i regał na książki, właśnie na tej ścianie. Dzięki temu zabiegowi meble nie zasłaniają powierzchni jasnych ścian i nie zmniejszają optycznie pokoju. Ciepłe kolory przybliżają, a zimne oddalają. Analogicznie jak w poprzednim punkcie, daje to możliwość manipulowania perspektywą i proporcjami poszczególnych przedmiotów we wnętrzu, jak i całego pomieszczenia. Jednak w przypadku świadomego doboru każdego elementu wyposażenia (w przeciwieństwie do przedmiotów z duszą, które najczęściej po prostu pojawiają się w życiu) dałabym sobie spokój z takim kombinowaniem, ponieważ… Wnętrza utrzymane w jednym tonie wyglądają na bardziej uporządkowane i spójne! Wybierając barwy w mieszkaniu, zdecyduj się na jedną konwencję kolorystyczną, albo barwy ciepłe, albo chłodne. Jeśli chcesz jeszcze bardziej spójnego mieszkania, zdecyduj się na jeden-trzy kolory w (co ważne!) różnych odcieniach. Decydując się na bardziej kontrastującą kolorystykę we wnętrzu, nie ograniczaj się jednak do 2-3 kolorów! Praktycznie nigdy nie wygląda to dobrze. Wyjątkiem jest sytuacja, kiedy traktujesz te kolory jako bazę i używasz jednocześnie kilku ich odcieni. Najlepiej jednak wybieraj paletę przynajmniej pięciu uzupełniających się kolorów. Czytając ten artykuł dalej, dowiesz się, gdzie możesz znaleźć gotowe palety kolorystyczne lub inspiracje do ich stworzenia. Zwróć uwagę na światło w pomieszczeniu. Dobierając kolory zaobserwuj, jak wyglądają w różnych porach dnia w miejscu ich przeznaczenia. Jak wpływa na nie przede wszystkim światło naturalne (pełne słońce oraz zachmurzone niebo), a jak sztuczne oświetlenie. Tym drugim możesz oczywiście manipulować, dobierając odpowiadającą Ci barwę światła (uwzględnij ją jak najwcześniej). Przeżyłam niemały szok, malując pokój swojej rodzicielki. Kolor komponowałam sama, korzystając z marketowych barwników, w wiaderku wyglądał świetnie. W sztucznym świetle ok. 4000K również wygląda tak, jak planowałam – przybrudzona, dość ciepła pistacja, za to w świetle dziennym (czyli teoretycznie też 4000K) widzę w nim miętę. Nie lubię mięty. Przechodzimy do rzeczy Kiedy wiesz już mniej więcej, jaki efekt chcesz osiągnąć w mieszkaniu, czas przejść do konkretów. Będziesz potrzebować: jednego pomieszczenia (lub więcej), rzeczy, jakie mają się w nim znaleźć – tych, które już masz, szczerych chęci, fałszywych nadziei. Chęci przydadzą Ci się, żeby kiedyś w końcu podjąć ostateczną decyzję. Nadzieje pozwolą wierzyć, że będziesz z tej decyzji zadowolony już po urządzeniu mieszkania. Nie mówię, że nie będziesz. Jednak istnieje opinia, że pierwsze mieszkanie robi się dla wroga, drugie dla przyjaciela, a dopiero trzecie dla siebie. I coraz częściej przekonuję się, że jestem kolejnym potwierdzeniem tej hipotezy. Pierwsze mieszkanie, które urządzałam sama nadal uwielbiam, ale lista rzeczy, które aktualnie bym zmieniła, rośnie z miesiąca na miesiąc. Czy to oznacza, że po wykończeniu remontu u mamy czeka mnie kolejny we własnym? Byłoby to już to „przysłowiowe” mieszkanie dla siebie, ha! Strasznie jestem ciekawa, czy istnieją ludzie w pełni zadowoleni ze swoich wnętrz przez, dajmy na to, najbliższe 5 lat po ich urządzeniu. Czy są na świecie tak zdecydowani ludzie? Dla własnego zdrowia psychicznego najlepiej jest się więc nastawić na ciągłe zmiany i nie przejmować aż tak mocno, bo można przekombinować. Wróćmy jednak do konkretów. Jak dobrać kolory do swojego wnętrza? Zastanów się, co już masz. Sprawa będzie wyglądać inaczej, jeśli tylko odświeżasz mieszkanie, a zupełnie odmiennie, jeśli wchodzisz do zupełnie nowego. Przyjrzyj się swoim rzeczom i postaraj się wyodrębnić wspólny kolorystyczny mianownik. Czy barwy mają podobną temperaturę lub są odcieniami tego samego koloru? Przemyśl to, czy tak naprawdę dobrze czujesz się w takich barwach? Może okazać się, że wcale nie i wtedy będziesz musiał zastanowić się, czy wymieniasz sprzęty na nowe, czy też starasz się nadać dotychczasowym nowe życie. Polecam to drugie rozwiązanie, daje mnóstwo satysfakcji, nutkę niepowtarzalności we wnętrzu, ale co tu dużo mówić, trzeba lubić przeróbki i inne kreatywne zajęcia (ale skoro tu jesteś, to pewnie lubisz :). Zastanów się, jakie wnętrza lubisz i jaki chcesz osiągnąć klimat. Nie każdy kolor będzie pasował do każdego stylu. Na tym etapie dobrze jest zacząć zbierać sobie i zapisywać inspiracje, na początek dość luźno, aby potem spojrzeć na całe zestawienie szerszym okiem. Klimat na zdjęciach, których ilość będzie przeważać, będzie najprawdopodobniej strzałem w dziesiątkę. Moja tablica kolorów do nowej kuchni – zestawienie przedmiotów w odpowiednich kolorach. Spróbuj stworzyć sobie własną tablicę kolorystyczną. Mogą to być zestawienia barw samych w sobie (do tego fajna jest aplikacja Color Harmony) albo kolaże przeróżnych zdjęć. Dobrym narzędziem do tego celu będzie oczywiście Pinterest, ale również na Instagramie możesz zapisywać fotki w katalogach. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wykorzystać tradycyjne metody i stworzyć sobie fizycznie istniejący kolaż ze zdjęć znalezionych w gazetach lub wydrukowanych (no ok, może stać na przeszkodzie troska o środowisko, ale tę decyzję już zostawiam każdemu z osobna), albo ułożyć go z przedmiotów posiadanych w domu i strzelić foto. Kiedy już wiesz, jak chcesz, aby wyglądało Twoje wnętrze, skonfrontuj swój wybór z warunkami, jakie masz w pomieszczeniu. Sprawdź, czy kolory będą współgrać ze światłem (również z ilością światła dziennego), rozmiarem i kształtem pomieszczenia, i (a może przede wszystkim) z jego funkcją. Bo na przykład co z tego, że uwielbiam ciemne barwy, skoro mój pokój w domu rodzinnym pełni również funkcje pracowni i studia foto? A dodatkowo nad oknem dość nisko położony jest spory balkon, który zabiera mi znaczną część światła dziennego? Dlatego stanęło na bieli (chociaż to akurat dobrze, biorąc pod uwagę, co ja tam na ścianach zamierzam wieszać :). Myślę, że żadna aranżacja nie może stawać na drodze funkcjonalności pomieszczenia, szczególnie tego wykorzystywanego do pracy, ale również kuchni czy łazienki. Skąd czerpać inspiracje na kolory we wnętrzu? Na koniec pytanie, od którego być może powinnam zacząć, ale że mam zasadę zostawiania najprzyjemniejszych rzeczy na koniec… Dokąd udać się po inspiracje? Najprościej i najszybciej mogłabym powiedzieć – wszędzie. Obserwuj otaczającą Cię rzeczywistość i czerp z niej garściami (Coelho tak mocno!). Nie załatwia to jednak sprawy, bo przecież piszę po to, aby coś Ci podpowiedzieć. Niniejszym, moje sposoby na inspirację to: Tak mogła wyglądać moja kuchenna inspiracja „z natury” (gdyby pomysł na kuchnię nie powstał wcześniej). Pinterest, czyli vademecum inspiracji, którego praktycznie nie trzeba przedstawiać, ale przecież nie sposób nie wspomnieć. Kopalnia zdjęć i gotowych tablic z zestawieniami kolorystycznymi. Instagram, czyli kolejna aplikacja, która zdjęciami stoi. Chociaż na instagramie coraz większą rolę odgrywa treść, to jednak zdjęcia i inspiracje, jakie można tam znaleźć, robią robotę. Z ciekawych kont, które prezentują gotowe palety barw, polecam szczególnie Design Seeds. Dziewczyna tworzy zestawienia z kolorów zaczerpniętych ze zdjęć. I tu przechodzimy do kolejnego pomysłu…. Wszelakie zdjęcia w sieci czy w czasopismach, nie tylko wnętrz, ale chociażby fotki modowe czy nawet krajobrazy. Z każdego takiego zdjęcia możesz wyciągnąć ciekawe zestawienie kolorystyczne (również za pomocą aplikacji Color Harmony). Na takiej samej zasadzie może inspirować Cię sztuka i otaczający Cię świat. Szukając pomysłów, spójrz na nie trochę inaczej, skupiając się tylko na warstwie kolorystycznej. Może się okazać, że odkryjesz całkiem ciekawe połączenia kolorów. Daj znać, jakie są Twoje ulubione kolory we wnętrzach? A może jesteś tym enigmatycznym (dla mnie) człowiekiem, który raz urządził mieszkanie i był już zawsze z niego zadowolony? Wtedy daj znać tym bardziej!
Teraz, teraz, teraz. Czuję jak ziemia już usuwa się spod nóg, Tak Cię pragnę, oh yeah! Kiedy tu jesteś i podchodzisz cała płonę. Tak Cię pragnę, oh yeah! A wszyscy mówią odpuść sobie, to nie ten. Tak Cię pragnę, oh yeah! Gdy jesteś blisko cały świat nie liczy się. Tak Cię pragnę, oh yeah!
zacznę od tego, że siedząc w szkole miałam jakiś superhiper genialny pomysł na cytat dzisiejszego dnia, ale oczywiście moja skleroza nie pozwoliła ma zapamiętać. ja chyba zacznę robić notatki, może wtedy będę pisać wszystko co chcę. przez cały dzień pojawiają się w mojej głowie miliony myśli o tym, co bym napisała tutaj, przychodzę do domu i totalna pustka po tym wszystkim zostaje, taka czarna dziura. co z fizycznego punktu widzenia wydaje się być logiczne - czarna dziura pochłania wszystko, dosłownie wszystko, a potem niestety nic nie oddaje. dziwnie mi się ostatnio żyje, nie wiem czemu. każdy dzień to jakaś karuzela uczuć, emocji, temperatury, energii. wstaję rano, czuję się wypoczęta, idę dalej i najchętniej położyłabym się gdziekolwiek, żeby tylko móc spać. ewentualnie na odwrót - o poranku czuję się jak żywy trup, gdyby nie to, że moje nogi wiedzą gdzie iść, to nie wiem czy trafiłabym do celu, zwanego szkołą. a co tam dzisiaj? 30 września, podobno dzień chłopaka. nigdy nie wiem co zrobić z tym dniem, bo to kolejne czysto komercyjne święto, podobnie jak dzień kobiety czy walentynki. tego ostatniego staram się nie obchodzić. a może po prostu nie mam z kim i w ogóle? maybe. co nie zmienia faktu, że uważam, że to komercyjne święta. ogarniam, że to jest taki ustalony jeden dzień, kiedy wszystkie dziewczęta, dają chłopcom prezenty i jest cukierkowo i teoretycznie wszyscy się cieszą. ale... i tak nigdy nie wiadomo co im dać. smutna prawda, która krąży po mojej głowie jest taka, że we współczesnym świecie, znalezienie faceta, który nie jest burakiem alkoholikiem, jest ciężkie. jak już się taki znajdzie to zawsze jest coś - zajęty, za młody, za stary, za daleko, rodzina. zawsze coś. wczoraj, w trakcie poszukiwania odpowiedniego cytatu dla moich "fantastycznych" kolegów, gdzieś w internetach przeczytałam zdanie, napisane przez jakiegoś chłopaka. zaciekawiło mnie, zaczęłam się zastanawiać czy każdy facet myśli tak jak on. ale przecież nie da się, żeby wszyscy myśleli tak samo. gdyby tak było, to mnóstwo ludzi byłoby samotnych, albo na gwałt by się zmieniali, żeby tylko wbić się w upodobania społeczeństwa. z resztą i tak się tak dzieje, więc o czym ja tak właściwie mówię? co to było za zdanie? to: moja wymarzona dziewczyna jest normalna, nie świecąca lateksem i pudrem, błyszcząca intelektem, nie dupą. coś w tym jest. kurde! jakie piosenki są genialne! a może to ich twórcy? nie istotne kto, czy co, ale tekst "w szafie głupoty zamykaj idiotów, niech przestaną być przyczyną głupoty" jest po prostu genialny! przecież w takiej szafie można zamknąć połowę populacji. tylko czy jest tam tyle miejsca? mam nadzieję, że tak. nic mi się nie chce, wstąpił we mnie leń. to jest straszne. wstanie z łóżka, to rzecz do której nakłania mnie niewiele spraw i ludzi. ale dziękuję im za to, bo inaczej bym chyba przyrosła do tego łóżka. a tak w ogóle, to zaskakująco dobrze idzie mi w szkole. zastanawiam się czy to efekt tego, że wiem, że tak musi być, żeby nikt się nie czepiał, czy może też tego, że wiem, że tym razem rok szkolny jest krótszy, a może nie wiem dlaczego. dobra, nie ważne. Kocham Cię Mała <3 "pamiętaj, że ty nie jesteś wszyscy"
Z mężem Michałem mają wspólnie pięcioro dzieci, wychowują także dziecko pochodzące z pozamałżeńskiego romansu Chorosińskiej". Przykład Dominiki Chorosińskiej - nowej ministry kultury w dwutygodniowym rządzie Mateusza Morawieckiego pokazuje, że mamy w Polsce podwójne standardy w odniesieniu do płci. Ludzi niespecjalnie
Prawo Wzajemności – Twoja Instrukcja Obsługi Ludzi, czyli… Jak Zdobyć Duży Szacunek i Zbudować Mocną Wartość, Wśród Twych Przyjaciół, Kolegów, Znajomych, Kobiet, Oraz u Każdej Osoby, Którą Dopiero Co Poznałeś lub Chcesz Poznać? Ponadto: Jak dobierać sobie znajomych oraz odpowiednio ich selekcjonować ze względu na ich wartość oraz przydatność w Twoim życiu. W jak prosty sposób, zapadać na długo, głęboko w pamięci, nowym osobom, poznanym przy różnych okazjach i w każdych warunkach, tak aby z miejsca przestać być dla nich, zupełnie obcą i anonimową osobą. W jaki sposób trzymać ludzi na dystans, tak żeby być z nimi na tyle blisko, by byli podatni na Twoją prośbę i jednocześnie na tyle daleko, żeby praktycznie nic konkretnego nie mogli powiedzieć o Twojej osobie. Jak sprytnie uzależniać od siebie ludzi, tak aby stali się z miejsca naszymi dłużnikami i co najważniejsze byli gotowi w przyszłości ten dług wobec nas spłacić poprzez wyświadczenie Ci drobnej przysługi czy wielkiej pomocy. Jak szybko skracać dystans i pogłębiać relacje, tak aby dosłownie w ciągu kilku chwil nasz rozmówca miał wrażenie, że nie tylko znacie się przez wiele lat, ale również, że nadajecie na tych samych falach. Jak budować i utrzymywać odpowiedni wizerunek oraz reputację. Jak poznawać wpływowe osoby z dużymi możliwościami oraz koneksjami. Jak na każdym kroku ułatwiać sobie życie. UWAGA: Jeśli chcesz rozwiązać JEDEN lub WIĘCEJ z poniższych problemów towarzyskich Które nie tylko mogą mocno utrudniać Ci życie, ale również normalne funkcjonowanie w społeczeństwie, którego jesteś częścią. 30 problemów towarzyskich, które zamieniają Twoje życie w koszmar Ludzie Cię NIE LUBIĄ oraz bardzo często, bez wyraźnego powodu, reagują na Twoją osobę zwykłym CHAMSTWEM i AGRESJĄ. Często zdarza Ci się sytuacja w której zupełnie obcy ludzie, którzy nawet Cię nie znają, zaczynają łapać Cię za „słówka” i na siłę prowokować, dążąc do konfrontacji słownej czy też i fizycznej. Podczas rozmowy z nowo poznanymi osobami, coś wam się gadka za bardzo „nie klei”. Masz problemy z podtrzymaniem w naturalny sposób, zwykłej rozmowy na jakikolwiek temat z obcym człowiekiem. Boisz się ludzi. Wpadasz w panikę i czujesz wielki dyskomfort jak musisz już z kimś porozmawiać. Wysłanie zwykłego listu na poczcie, załatwienie jakiejś sprawy w Urzędzie czy złożenie prostego zamówienia w KFC jest dla Ciebie tak straszne i paraliżujące, jakbyś co najmniej występował na scenie przed słuchaczy. Masz wielkie problemy z przekonywaniem ludzi do swoich racji oraz pomysłów. Masz szybkie i krótkie znajomości, które najczęściej kończą się już po kilku godzinach od waszego poznania. Zazwyczaj to Ty pamiętasz ludzi, a nie oni Ciebie. Twoi przyjaciele, koledzy, znajomi zazwyczaj Cię LEKCEWAŻĄ, IGNORUJĄ I NIE TRAKTUJĄ POWAŻNIE w waszym towarzystwie. Na przyjacielskie imprezki jesteś zawsze zapraszany JAKO JEDEN Z OSTATNICH. Źle dobierasz sobie przyjaciół, nie potrafiąc odróżnić TYCH DOBRYCH OD ZŁYCH, a co za tym idzie, obdarowujesz swoim szacunkiem, czasem, energią oraz niekiedy i pieniędzmi ludzi, którzy jakby tylko mogli, to utopiliby Cię w łyżce wody oraz widzisz w nich swoich najlepszych przyjaciół i powierników życiowych problemów oraz tajemnic, a nie dostrzegasz ludzi, którzy są dla Ciebie dobrzy, przychylni oraz lojalni. Jesteś dla ludzi ZA DOBRY i czasami masz wrażenie, że bywasz również NAIWNY. Nie wiele potrzeba obcemu człowiekowi, aby w szybki i skuteczny sposób zdobył Twój szacunek, sympatię oraz zaufanie I TYM SAMYM PRZEKONAŁ CIĘ DO CZEGOŚ, czego tak naprawdę nie chciałeś. Nie umiesz ludziom powiedzieć – NIE, a w szczególności nie umiesz odmawiać twym przyjaciołom, kolegom, znajomym i wielokrotnie przez to dostałeś od życia po dupie. Nie umiesz niczego odmówić Twym przyjaciołom, kolegom, znajomym, za to oni jak ich tylko o coś poprosisz, to umieją Tobie odmówić dosłownie WSZYSTKO. W większym gronie znajomych jesteś zawsze obiektem KPIN, ŻARTÓW, CHAMSTWA, DOCINEK. Nikt nigdy nie śmieje się z „TOBĄ”, tylko zawsze z „CIEBIE”. Kiedy jesteś przez kogoś atakowany „werbalnie”, to nawet nie potrafisz się obronić „gasząc” swojego oponenta, ponieważ brakuje Ci pewności siebie, argumentów oraz sposobu jak to zrobić. Zależy Ci bardzo na tym, aby wszyscy Cię lubili i żyli z Tobą w zgodzie, ponieważ nie chcesz mieć wrogów. Bardzo łatwo jest wywołać w Tobie poczucie winy i sprawić, abyś zupełnie bez powodu miał wyrzuty sumienia i poczuł się źle. Zawsze za wszystko jako pierwszy przepraszasz, nawet jeśli wina ewidentnie nie leży po Twojej stronie. Zawsze za wszystko przepraszasz jako pierwszy, nawet jeśli to Ty zostałeś skrzywdzonym. Dla świętego spokoju wolisz schować swój honor do kieszeni, pierwszy wyciągnąć rękę i przeprosić za coś za co tak naprawdę nie powinieneś przepraszać. Nie lubisz się z nikim kłócić i chcesz ze wszystkimi żyć w zgodzie. Jeśli nie żyjesz, to czujesz się z tym źle. Jak zostaniesz skrzywdzony, to bardzo łatwo wszystko i wszystkim WYBACZASZ, bez wyciągania najmniejszych konsekwencji wobec osoby, która zrobiła Ci jakąś przykrość. Boisz się walczyć o swoje i upomnieć o to co Ci się należy. Kiedy coś Ci bardzo przeszkadza w zachowaniu drugiego człowieka, to nie potrafisz mu grzecznie zwrócić na to uwagi, tylko jedyne co robisz, to zaciskasz zęby i znosisz ten cały dyskomfort. Wszystko przez to, że nie chcesz się z nikim kłócić. Jesteś nerwowy. Bardzo łatwo można Cię wyprowadzić z równowagi. Pomimo dużej liczby znajomych, czujesz się samotny jak palec. W towarzystwie osób, których jesteś częścią z jakiś powodów masz najsłabszą pozycję, którą można przyrównać do najsłabszego ogniwa czy ofiarnego kozła. Z rąk twych najbliższych przyjaciół, kolegów, znajomych, masz zawsze zagwarantowane wszystko co najgorsze i najdroższe. Nikt nie szanuje Twojego czasu. Nikt nigdy nie staje w Twojej obronie, tylko w kryzysowych sytuacjach Twoi najbliższy przyjaciele nabierają wody w usta kłamiąc – ja nic nie widziałem. Jeśli na jedno lub więcej pytań odpowiedziałeś twierdząco… To Mam Dla Ciebie, DOBRĄ wiadomość Popełniasz błędy, które w oczach Twych przyjaciół, kolegów, znajomych, zabierają Ci WARTOŚĆ oraz SZACUNEK, a ich zachowanie w stosunku do Ciebie jest tylko efektem twych błędów. Właśnie masz przed sobą rozwiązanie twych problemów towarzyskich. Jak nie masz problemów tego typu, to spróbuj nie myśleć o tym jak jeszcze bardziej poszybują w górę Twoje relacje z otoczeniem. Prawo Wzajemności – Twoja Instrukcja Obsługi LudziChcesz więcej informacji na temat książki?W jakim formacie jest E – Book?Od ilu lat jest ta książka?Dla kogo konkretnie jest?Jak stać się posiadaczem E-Booka?Gwarancja satysfakcji Co jeszcze mogę Ci zagwarantować?Podsumowując: Prawo Wzajemności – Twoja Instrukcja Obsługi Ludzi Opinie: Przeczytaj opinie osób, którym dane było już przeczytać mojego e-booka: Jak za małe literki to naciśnij w swoim komputerze jednocześnie CTR + Scroll na myszce :):) Chcesz więcej informacji na temat książki? Kliknij w poniższy link, aby przeczytać spis treści: SPIS TREŚCI PRAWO WZAJEMNOŚCI – TWOJA INSTRUKCJA OBSŁUGI LUDZI W jakim formacie jest E – Book? Mobi, Epub oraz PDF czyli możesz go czytać na tablecie, komputerze, telefonie czy czytniku e-booków. Od ilu lat jest ta książka? Od 18 roku, ponieważ pojawiają się w niej wulgaryzmy i to wcale w nie małych ilościach. Starałem się trzymać fason, ale kiedy pisałem ją wieczorami, to przed oczami miałem wszystkie te chwile, wszystkie te momenty, wszystkie te obrazy, w których pozwalałem ludziom źle się traktować. Nie dało się nie przeklnąć podczas pisania, bo aż skręcało ze złości jak człowiek mógł być tak głupi, za dobry, nieśmiały i naiwny. Dla kogo konkretnie jest? Najwięcej dla siebie z niej wezmą młodzi mężczyźni wchodzący w dorosłość czyli 18 – 24 lat, ale nie tylko, ponieważ mając nawet +30 i więcej możesz popełniać ciągle te same błędy w relacjach towarzyskich. Jak stać się posiadaczem E-Booka? Nie ukrywam, że właśnie w tej chwili prowadzę małe, biznesowe, badania, ponieważ przymierzam się pomału do teraz już profesjonalnej premiery właśnie tego mojego pierwszego e-booka Prawo Wzajemności – Twoja Instrukcja Obsługi Ludzi, które mają mi odpowiedzieć jaką formę będę musiał przyjąć, aby móc legalnie sprzedawać moje książki, bo w planach w tym roku mam zamiar wypuścić jeszcze trzy z serii Prawo Wzajemności, czyli: Prawo Wzajemności – Twoja Instrukcja Obsługi Ludzi – 400 stron Prawo Wzajemności – Twoja Instrukcja Obsługi Kobiet i Związków -może nawet i 500 stron będzie mieć, chyba, że ją podzielę na dwie części. Zobaczymy! Prawo Wzajemności – Twoja Instrukcja Obsługi Seksu – ok. 250 stron A może nawet i cztery, bo czwarta ma tylko 30 stron i dotyczy prawa wzajemności w obsłudze klienta i sprzedaży, ale to jeszcze zobaczymy czy ta część w ogóle ujrzy światło dzienne. Na razie w tym roku chce wypuścić te trzy i potem podjąć decyzję co dalej z tym blogiem. Czy piszemy dalej czy go zamykamy i się z nim żegnamy. Takim to sposobem rozmyślam czy to będzie działalność gospodarcza, czy może będę musiał się podpiąć pod jakiś inkubator przedsiębiorczości. Z początku odpowiedź była oczywista, że działalność, ponieważ byłem święcie przekonany, że wystarczy tylko wrzucić jedną suchą informację na Facebooka czy mailing i 1300 zł czyli kwota bez prowadzenia działalności gospodarczej pęknie w ciągu jednego dnia, bo w sumie mam tam kilka tysięcy lajków na FB i 2000 subskrybentów na mailingu. No jednak mocno się pomyliłem i uświadomiłem sobie, że mój entuzjazm był błędem, więc się przeliczyłem. Nawet nie zbliżyłem się do tej kwoty, pomimo, że w pewnym momencie miałem wrażenie, że zaczynam żebrać, żeby ktokolwiek tą książkę kupił, a jak widać po opiniach z tego i tamtego roku, książka jest naprawdę rewelacyjna, bo w 100% szczera. Cała książka to jedna wielka historia mojego pojebanego życia i błędów, które w przeszłości zabierały mi wartość, szacunek, a także prawo wzajemności wśród osób, których tytułowałem moimi przyjaciółmi, a to były zwykłe frajery na których liczyłem bardziej, niż na siebie. Jak czytasz mnie jakiś czas, to jest to taka sama forma pisania jak piszę blogi. Czyli na luzaku, bez pierdolenia. Nie ukrywam, że widząc, że pomimo wrzucania regularnie postów, od początku roku z informacjami o dostępności książki, nie ma praktycznie żadnego odzewu, to z początku machnąłem ręką już na tego e-booka, a także na te następne, które są pozaczynane, a nie skończone. Machnąłem nawet ręką na tego bloga i zacząłem go mieć centralnie w dupie, stąd moje wpisy o Q-Anonie, kompletnie nie związane z tematyką tego bloga, aczkolwiek uważam, że dające do myślenia osobom z otwartym umysłem. Nie ukrywajmy, że ja tego bloga traktuje jako tylko hobby i nie chciałem, aby był on typowo komercyjny, w którym co chwila będę wam wyskakiwał z nowymi ofertami, wynajdował w was ciągle problemy i płodził marnej jakości kursy i e-booki, byle tylko napchać kieszenie waszymi pieniędzmi. Przez 6 lat odkąd istnieje ani razu się nigdzie nie reklamowałem, bo nie chciałem. Jednak z drugiej strony skoro tego nie robiłem, to na co na liczyłem? Moja wina:) Kiedy przeszła mi urażona duma, że moje arcydzieło każdy ma w dupie, postanowiłem wiec zrobić wszystko co w mojej mocy, aby szykowana trylogia Prawa Wzajemności dotarła do jak największej liczby osób, a przynajmniej do tylu, by ten blog się już sam utrzymał i od czasu do czasu miał z niego na wyjście z dziewczyną do knajpy. Tylko tyle. Wiele nie potrzebuję :):) Już widzisz tego efekty, bo pracuję teraz nad reklamą książki, co powinienem był zrobić dawno temu, której kawałek Ci tu wysłałem i zobaczymy czy chwyci :):) Także zrobię z mojej strony wszystko, aby ten blog zarobił chociaż na swoje utrzymanie. Przynajmniej będę miał ten spokój,że zrobiłem wszystko, aby pykło, a jak nie pykło, to widocznie tak miało być:) Dobra rozpisałem się, pożaliłem, ale powiedziałem prawdę jak było. Także KTO PIERWSZY, TEN LEPSZY! Na chwilę tej aktualizacji pozostało 12 e – booków z początkowych Czyli tyle ile kosztuje zwykła butelka wódki, którą nie raz, ani nie dwa zdarzyło Ci się wypić z jakimiś nic nie wartymi frajerami, których tytułowałeś swoimi kolegami. Napij się więc teraz ze mną zgodnie z prawem wzajemności. Moja wiedza, doświadczenie, historie o tego typu właśnie frajerach, przygody, błędy, przyjaźnie, noże w plecy,wstydliwe sytuacje, łzy, porażki, za wódkę, którą razem wypijemy. I właśnie książka jest napisana w takiej formie. Wygląda to na rozmowę dwóch dobrych przyjaciół, którzy się spotkali po latach przy wódeczce i rozmawiają o życiu. Teraz dla pierwszych 15 (aktualizacja 12 osób) 37 zł, potem jak skończę pisać reklamę i zrobi się stronę sprzedażową i zajebie FB reklamami oraz założę działalność lub podepnę się pod inkubator, to cena na pewno wejdzie na 4 z przodu, a ile z tyłu? Tego jeszcze nie wiem, ale swoje historie i błędy, powinienem puścić za więcej. Jak już Cię tym blogiem przekonałem do wypicia ze mną wspólnie wódki i posłuchania o czym chce Ci dać do myślenia, to napisz po dalsze instrukcje na maila: damcidomyslenia@ Jeśli jednak dalej się wahasz czy warto zainwestować taki majątek, to może to rozwieje Twoje wątpliwości: Gwarancja satysfakcji Jeśli któraś z tych 15 pierwszych osób po miesiącu – 30 dniach czasu od zakupu e-booka Prawo Wzajemności – Twoja Instrukcja Obsługi Ludzi, stwierdzi, że tematyka honoru, męskiej godności, przyjacielskich zasad, młodzieńczych błędów, pijackich wybryków, zawodu najbliższych, poznawania i zjednywania sobie ludzi i wiele, wiele innych zagadnień związanych z obcowaniem z ludźmi, jest nie dla niej, bo nie pasuje Ci mój luzacki styl pisma, albo wyłapałeś gdzieś jakąś literkę lub nie dałem Ci nic do myślenia, to napisz do mnie, żebym zwrócił Ci pieniądze, a ja bez pytania to zrobię. Myślę, że miesiąc czasu wystarczy Ci na przeczytanie tej książki nie raz, ani nie dwa, bo mimo iż to 400 stron, ale zajebiście szybko się czyta. Jak jesteś nieuczciwym człowiekiem, to po prostu mnie oszukasz i tyle, a ja się nigdy o tym nie dowiem. Tylko muszę Cię uprzedzić, że zgodnie z prawem wzajemności oszukując mnie, ktoś za niedługo może również oszukać Ciebie. Jednak ja i tak zaryzykuję, bo wiem, że nawet jakbyś już to sobie w głowie planował, to po przeczytaniu pierwszego rozdziału zrobi Ci się po prostu głupio, gdyż te historie również mówią o Tobie! Nie będziesz miał sumienia mnie oszukać, nawet jak jesteś zawodowym kursowym oszustem, który zwrotami robi w chuja trenerów uwodzenia i rozwoju osobistego. Mnie nie oszukasz, bo docenisz mnie za jedną rzecz! SZCZEROŚĆ! No chyba, że nawet nie przeczytasz ani jednego rozdziału, ale myślę, że jak tego nie zrobisz, to troszkę będziesz tego żałował. Jestem pewny, że moja książka przypadnie Ci do gustu i będziesz jeszcze wracał do niej po kilka razy jak inni jej książka każdemu przypadnie do gustu. Piszę to z pełną odpowiedzialnością, a moja wina jest tylko taka, że tak zajebistej książki nie miałem w planach w ogóle reklamować, licząc, że sucha informacja o niej na stronie zabierze mnie pod palmy. Liczyć to ja mogę tylko na siebie i TE ZDANIE WIELOKROTNIE POWTARZA SIĘ W TYM E – BOOKU. Co jeszcze mogę Ci zagwarantować? Mogę zagwarantować Ci to, że po przeczytaniu tej książki zupełnie inaczej będziesz patrzył na swych kolegów, przyjaciół, znajomych. Wcale bym się nie zdziwił jak po przeczytaniu tej książki zakończysz niektóre przyjaźnie. Mogą to być nawet i te od piaskownicy. Jeśli czyta to osoba, która już jest po lekturze mojej książki, to niech tu napisze co o niej sądzi w komentarzy. Jeśli czytają tego reklamowego bloga osoby, którym wysłałem e-booka za darmo w zamian za feedback i opinię, którą będę mógł pochwalić się przy tej oficjalnej, premierowej, sprzedaży. Wyślijcie, bo obiecaliście, że po przeczytaniu wyślecie, a tu widzę, że chuja nikt nie czyta bestsellera pisarza z przerośniętym ego:):):) Opinie są naprawdę dla mnie ważne i te dobre i te złe, bo dzięki temu następne książki będą lepsze. Podsumowując: 400 stron mojej pierwszej książki pod tytułem Prawo Wzajemności – Twoja Instrukcja Obsługi ludzi, tylko dla pierwszych 15 ( aktualizacja 12 osób) w cenie 37 złotych. W sprawie e-booka pisać na: damcidomyslenia@ Ale się rozpisałem tylko dla 15 osób:):) No ale potraktowałem to jako rozgrzewkę do oferty sprzedażowej, którą idę teraz pisać. Także miłej Soboty! Idźcie sobie na imprezkę i wypijcie ostatni raz, bo również po przeczytaniu tej książki na imprezy będziecie już inaczej patrzyli. O! To zdanie na pewno znajdzie się na stronie sprzedażowej e-booka. Proszę jeszcze raz o opinię :):) Mark Twain – Wikicytaty. Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów. , satyryk, humorysta. Aforyzmy i sarkazmy. (tłum. Marian Dobrosielski) Bądźmy wdzięczni, że istnieją wariaci. Bez nich nie moglibyśmy odnosić sukcesów. Często odkrywa się, jak naprawdę piękną jest rzeczywiście piękna kobieta dopiero po długim z nią obcowaniu.

Home Songteksten Zoeken Top 45 Home » Artiesten » V » Vivat » Wszystko jest inaczej Printen Wciąż wspominam sprzed lat Mój rodzinny dom Każdy miał jakiś plan Chciał wyjechać stąd Ile teraz bym dał Żeby cofnąć ten czas Przeżyć to jeszcze raz Ż... Writers: Lyrics © Lyrics licensed by LyricFind Meer van deze artiest Bądź zawsze blisko Dlaczego Wiem Tylko Ty Nie będę grzeczny

Możesz powiedzieć szczerze, a ktoś poczuje, że próbujesz mu dokopać i obrazić. Moim zdaniem może brakować w Twoim zachowaniu wyczucia. Ludzie mogą odbierać to jako arogancje – ale nie wiem, jak jest naprawdę. Wiem za to, żę możesz powiedzieć to samo, ale zaznaczyć – to moje zdanie i zrobisz tak, jak uważasz. Strona głównaNowości Disco PoloPopularne piosenkiZespołyDodaj piosenkęKontaktWspółpraca z serwisem Hity Disco PoloDołącz do nasZareklamuj się na naszej stronie Hity Disco PoloPolityka prywatnościteledyski, teksty i newsy Disco PoloHome Audio Zespół Vivat – Wszystko jest inaczej (Audio)przez Ania 10 września 201610 września 2016Oceń piosenkę[Liczba głosów: 19 Średnia ocena: Vivat – Wszystko jest inaczejTekst piosenki:1. Wciąż wspominam sprzed lat Mój rodzinny dom Każdy miał jakiś plan Chciał wyjechać stąd Ile teraz bym dał Żeby cofnąć ten czas Przeżyć to jeszcze raz Życie inaczej braćRef: Inaczej patrzę na świat Teraz wiem Jak dobierać ludzi obok mnie Tych samych prawdziwych I dla mnie najbliższych / x22. Wciąż pamiętam sprzed lat Ciepły dotyk Twych rąk I ten uśmiech co dnia Ten spokojny Twój wzrok Ile teraz bym dał Za ten krzyk, za ten głos Choć przez chwilę być tam Gdzie nie straszna jest nocRef: Inaczej patrzę na świat Teraz wiem Jak dobierać ludzi obok mnie Tych samych prawdziwych I dla mnie najbliższych / x2Ref: Inaczej patrzę na świat Teraz wiem Jak dobierać ludzi obok mnie Tych samych prawdziwych I dla mnie najbliższych / x2 Statystyki:Wyświetleń na 647 831Data dodania do 02-09-2016Kanał: zespolvivatZobacz również

Szkolenia – Centrum Szkoleniowe Serwis24. +48 780 014 330+48 570 130 269szkolenia@serwis24.org9-17. Search for: Oferta. Kalendarz szkoleń. Szkolenia. Referencje. Galeria.

Teraz już wiem, Że nie miałam pojęcia ile człowiek jest w stanie wycierpieć. Ile łez jest w stanie wylać Przez podłość i chamstwo drugiego człowieka Po prostu Nie miałam pojęcia. I jak jeden człowiek drugiego człowieka Może skrzywdzić Też nie wiedziałam Ile krzywdy może mu wyrządzić… W życiu bym nie pomyślała I jest mi z tym wszystkim Tak bardzo źle, Że aż serce mi rozrywa Na drobne kawałki I czuję niepokój, Czuję złość, Niepewność jutra. Ale dam radę, Poradzę sobie, Bo jesteś ze mną. Tylko mnie nie zostawiaj… Bo się boję, Że mnie podepczą, A zrobią to… Ja wiem. Bo… Oni zawsze tak robią. A ja… Nie mam siły walczyć. To jest dla mnie taka lekcja życia, która czasami wydaje mi się nie do przeżycia. Oni będą mnie poniżać I na mnie pluć. A ja… A ja się do nich uśmiechnę. Tak po prostu… I będę miła. Bo nic nie może przecież Wiecznie trwać. Ale ja Cię proszę, Niech oni poczują to, Co ja czuję. Może wtedy zrozumieją, Co takiego zrobili I jak bardzo Człowiekowi życie zniszczyli. Teraz już wiem… i nie mam siły z nimi dłużej walczyć! Twoje emocje związane z wierszem ? O autorze

.